Forum strony www.multipasko.pl [Regulamin]


Dodaj wpis w tym temacie
Spis tematów
Login:

Hasło:
Strona: 1 2 ... 81 82 83 ... 92 93
Wyślij wiadomość do admina

Przewiń wpisy ↓

BEZ... K A S Z A N Y !!!!!!!!!!!!!!

2007-09-15 (21:11)

status kreberek
Data rejestracji: 2003-08-21
Ilość postów: 42

12
wpis nr 105 857
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Sobota wieczór i co ? super niespodzianka !!!!

Fobiu ta propozycja jest poprostu THE BEST !!!

Jest lepsza niż przepisy na nalesniki, tu w Anglii takiej muzy słucha sie z wielkim rozżewnieniem.

Dziękuje Fobiu !!!

Jest w postach twych dużo ...................................................
2007-09-15 (23:08)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 105 885
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ja nie resetuję mojego mózgu. Nie chcę.

W każdej z tytch piosenek jest dużo... - racja Kreberku - ale nie wszystko.

To także:

Jurek Porębski - \"Gdzie ta keja\" i \"Morze\"

http://pl.youtube.com/watch?v=qJ5gl_whyNU&mode=related&search=



Najchętniej skleciłabym moje życie w jedną całość z Osieckiej, Młynarskiego, Krajewskiego, Łysiaka, Piwnicy pod Baranami, Aznavoura, Edith Piaff... Dużo tego, ale to także jeszcze nie wszystko. Agnieszka Osiecka nie przypadkowo znalazła się na pierwszym miejscu w tej wyliczance. W każdym z Jej tekstów odnajduję siebie. I to się nigdy nie zmieni.



Nie będę resetowała mojej pamięci. Niech trwa, a w mózgu niechaj powstają ciągle nowe neurony. To takie gałązki wyrastające z głównego pnia, które pieczołowicie pielęgnowane ciągle wypuszczają nowe pędy i kwitną.



\"Gdzie ta keja przy niej ten jacht

Gdzie ta koja wymarzona w snach

Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat

Gdzie ta brama na szeroki świat



Gdzie ta keja przy niej ten jacht

Gdzie ta koja wymarzona w snach

W każdej chwili płynę w taki rejs

Tylko gdzie to jest, gdzie to jest...\"
2007-09-16 (11:11)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 105 905
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Witam

No nie zawsze kwitną. Czasem brakuje połączenia między \"gałązkami\" i pniem. Tego się najbardziej obawiam. A złe emocje i ciągły stres są wrogami rozwoju nowych gałązek.

Pozdrawiam

ruda
2007-09-16 (14:04)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 105 918
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ruda, przecież ja nie rozpamiętuję złych emocji.

Należę do tych, którym złość przechodzi bardzo szybko. Obrażalstwo i zawiść nie są moimi cechami. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że przez ponad 20 lat po rozwodzie (do jego śmierci) utrzymywałam dobre stosunki z moim byłym mężem, zostaliśmy przyjaciółmi, pomagałam mu w każdej ciężkiej sytuacji, także finansowo.

Alimenty na syna otrzymywałam przez komornika, bo on raczej przepijał natychmiast swoją wypłatę. Jednak, gdy poprosił mnie bym wycofała wniosek od komornika, bo potrzebował wziąć kredyt i jednocześnie obiecał, że będzie alimenty płacił regularnie, zaufałam. Nie zawiodłam się. Nawet zaległe odsetki zapłacił.

Wcale nie myślę o nim źle. Małżeństwo nasze było oparte na przyjaźni. Mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań. I gdyby nie fakt, że wpadł w alkoholizm - nigdy nie wystąpiłabym o rozwód. Po prostu nie mogłam trwać w związku, w którym zabrakło zaufania i bezpieczeństwa, a mąż pełnił rolę pomocy domowej, na którą nie było mnie stać.



Ruda, syn miał 2 lata, gdy wystąpiłam o alimenty. Komornik potrącał je bezpośrednio z wypłaty męża, a on resztę przepijał. Po wypłacie przez trzy dni nie było go w domu, rządził w kajpach, zapominał o rodzinie. Zarabiał naprawdę duże pieniądze, ale miał gest - cała knajpa piła za jego wypłatę. A potem wracał do domu i zabierał się za generalne porządki.

Nie był typem awanturnika, damskiego boksera. Trzeźwy był naprawdę dobrym przyjacielem.

A ja za te alimenty otrzymywane na syna i za swoją wypłatę utrzymywałam go.



Wytrzymałam tak jeszcze dwa lata. Gdy syn miał 4 lata wystąpiłam o rozwód bez orzekania o winie stron. Otrzymaliśmy rozwód na drugiej rozprawie i sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że wina leży po jego stronie, nawet orzekł eksmisję z mieszkania.

Nie wyrzuciłam męża na bruk. Mieszkał jeszcze z nami przez wiele lat dopóki nie znalazł sobie mieszkania. Zastrzegłam tylko, by pijany nie przychodził, bo nie wpuszczę. On to rozumiał i nie miał pretensji.



Czy mam te wspomnienia wyrzucić z pamięci? A po co? Przecież to jeszcze jedno doświadczenie życiowe, które mnie wzmocniło. I tylko tak traktuję te złe chwile spędzone z moim mężem. Natomiast z sentymentem wspominam te dobre strony. Ten człowiek miał serce, gdy był trzeźwy. Biegał ze mną do szpitala do chorego dziecka. Staliśmy wieczorami pod oknem sali, w której leżało moje 8-miesięczne dziecko i razem płakaliśmy widzac synka płaczącego w łóżeczku. Odwiedziny były tylko 2 razy w tygodniu, a my pod tym oknem staliśmy codziennie. To on częściej niż ja prowadzil syna na lekcje religii do kościoła, chociaż byliśmy już dawno po rozwodzie. To on z synem chodził w niedziele do kościoła na mszę dla dzieci.

On także, gdy miałam silną anginę i temperaturę dochodzącą do 40 st.C., smażył mi placki ziemniaczane, gotował obiad.

Nie wyrzucę tego z pamięci.



Rozumiałam, że jego nieodpowiedzialność była spowodowana chorobą alkoholową, ale nie mogłam tego akceptować ze względu na ewentualne gorsze dalsze konsekwencje, które powoduje alkohol w mózgu człowieka. Nie chciałam przeżywać gehenny; nie chciałam, by dziecko widziało pijanego, bredzącego od rzeczy ojca.

Miał dwa lata czasu na opamiętanie się. Dwa lata, gdy komornik potrącał mu tylko alimenty, ale rozwodu jeszcze nie było. Nie skorzystał z tej szansy.



Nigdy nie miał do mnie pretensji o ten rozwód. Następne jego związki były krótkotrwałe z przygodnymi kobietami. Wspominał mi o nich tylko tyle, że żadna z nich nie była godna, by myć mi nogi. Żałowałam i żałuję, że nie mógł ułożyć sobie życia.



Dziwne, prawda? Dziwne i prawdziwe. Zmarł kilka lat temu. Czasami mi się śni i wtedy wiem, że będę miała jakieś problemy ze zdrowiem, z finansami lub inne. Zawsze się sprawdza.



Te i podobne wspomnienia nie są złymi emocjami. One naprawdę mnie wzmacniają w ciężkich chwilach, bo wiem, że z każdej beznadziejnej sytuacji jest wyjście. One pomagają mi znaleźć rozwiązanie.

Wszystko zależy od sposobu podejścia do tych wspomnień.

____________



Znowu ktoś skomentuje, że fobia się uzewnętrznia. I co z tego? Może komuś moje doświadczenia życiowe pomogą w rozwiązaniu problemów. Może komuś brak odwagi do podjęcia odważnej decyzji? Może ktoś wyciągnie wnioski z mojego życia i wyprostuje swoje?

To lepsze niż dawanie rad.



Już kiedyś napisałam, że mądry rad nie potrzebuje, a głupi ich nie słucha. Więc nie ma sensu ich udzielać. Najlepiej sie uczyć na błędach, własnych i cudzych. I chyba dlatego często piszę o swoich własnych błędach popełnionych w życiu.



Odbiegłam od tematu tylko dlatego, by uzmysłowić, że nie trzeba zapominać o złych emocjach. Z punktu widzenia psychologii należy je przetrawić, by w przyszłości okazały się nieszkodliwe.

Z naszej pamięci nic nie możemy wyrzucić, to wszystko w nas siedzi, nie mamy na to wpływu.

Natomiast mamy wpływ na to jak te emocje przerobić na neutralne, a nawet pozytywne.

Cały czas nad tym pracuję. Jeszcze nie wszystko mi się udało, bo ciągle dochodzą nowe do przetrawienia. Ciągle uczę się życia. Jednak o wiele lepiej znoszę każdy stres niż kiedyś.

Pomaga mi w tym Wojciech Młynarski, np.:



\"Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy

Jeszcze któregoś ranka odbijemy się od ściany

Jeszcze wiosenne deszcze pokryją ruń zieloną

Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją...\"



Grunt to optymizm, nawet niech będzie naiwny - zawsze to lepsze niż udawanie, że nic się nigdy nie zdarzyło.
2007-09-17 (08:19)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 105 992
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobiu

Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję.Wpadam na Forum jak \"złodziej\" i już po kilku sekundach \"dziobię\" dalej to, co mam do wydziobania.

Masz rację, że najlepiej uczyć się na błędach.I nie masz co się przejmować tym, że ktoś będzie komentował Twoje życie.Co do pojemności mózgu- jest ograniczona i zaczynam to powoli zauważać na własnym przykładzie.

Miłego dnia.

ruda

2007-09-17 (15:55)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 106 016
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ruda, ja też jak złodziej wpadam. Sama siebie okradam, bo przecież czas to pieniądz.

Podobno nasz mózg (pamięć) ma nieograniczoną pojemność, gdy się ciągle ją ćwiczy. Identycznie jak maszyna, która wymaga ciągłego oliwienia, by nie zardzewiała, tak samo mózg wymaga dostarczania pożywki.

Zauważyłam, że w chwilach wyciszenia, takich chwilach podobnych do kontemplacji, przypominają mi się różne fakty z mego życia, o których wiele lat nie myślałam. Najczęściej przed zaśnięciem lub tuż po obudzeniu.

Czasami to bywa cholernie męczące, bo zmusza do kojarzenia tych faktów z tym, jaki wpływ wywarły one na dalsze życie. Właśnie w takich chwilach widzę wyraźnie, że nic nie dzieje się bez przyczyny i coraz bardziej poznaję siebie. Lubię to.



Znowu zaczynam wpadać w taki stan. Muszę to szybko przerwać, bo pół małego pokoju zawalone mam kartonami. Praca czeka, trzeba z tym zrobić porządek. Samo życie.

2007-09-19 (15:30)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 106 204
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobia

Może tak być - jak piszesz.Problem polega na braku czasu, na kontemplację. Jak już złożę \"zwłoki\" do łóżka - to mam jeszcze tyle myśli do przerobienia, że na ułożenie swojej pamięci lub jej ćwiczenie - zwyczajnie brakuje czasu. Bywa, że odlatuję w połowie myśli. A rano nie mogę sobie przypomnieć na czym skończyłam. Za to w pracy - muszę mieć 100% pewności (wiedzy). Nie mogę sobie pozwolić na błędy.Mimo mojego ADHD staram się wyciszyć, a to z kolei wymaga ode mnie ogromnej dyscypliny. Gdy już (prawie) eksploduję - wychodzę na powietrze i biegam - jak lew w klatce. No i doba chyba się kurczy z wiekiem.

Ale z założenia jestem nie do zdarcia. I dam sobie radę

Pozdrawiam

rudzielec

2007-09-19 (20:08)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 106 240
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Rydzielcu, mój sposób na trzęsiawkę to termofor, kocyk i drzemka. Termofor kładę na krzyżu i ciepełko rozchodzi się po wszelkich członkach przyjemnie je rozluźniając. Natomiast w myślach sobie klepię (wręcz wmawiam sobie) taką formułkę: \"jestem spokojna, rozluźniona i senna\". Szybko odpływam na godzinkę. Po przebudzeniu jestem jak szczygiełek.

Troszkę pracy włożyłam w nauczenie się tego. Początkowo nie mogłam się skupić na klepaniu tej formułki, myśli się kłębiły. Jednak uparcie wmawiałam sobie, aż się udało.

Identycznie zasypiam na noc nawet najardziej zmęczona. Najgorzej w pościeli myśleć o obowiązkach. Wtedy sen z głowy.

Każdy ma jakiś swój wypracowany sposób.
2007-09-25 (08:25)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 106 772
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Witam Fobiu

Moim sposobem na \"trzęsiawkę\" umysłową jest praca fizyczna.Sprzątanie, gotowanie, spacer-szybkim krokiem po lesie, aż padnę ze zmęczenia. Fakt, że z wiekiem padam szybciej - nie jest pocieszeniem. Wróciliśmy ze wsi (z lasu). Okolice Stegny są przepiękne. Las jak z bajki, grzybów - zatrzęsienie. UFFFF !!!

Aż żal wracać do realnego świata. Sunia wybiegana i szczęśliwa - my też.

Resztka rozsądku uratowana - nie przejmuję się już tymi oszołomami i ich aferami. Niech się wzajemnie zagryzają.

Termofor pewnie przyda mi się zimą. Kręgosłup lubi przytulić się do ciepełka.

Pozdrawiam

rudzielec
2007-09-25 (12:24)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 106 785
[ CZCIONKA MONOSPACE ]



Cześć Ruda, masz rację. Tylko u mnie od pewnego czasu to odpada. Pracuję w napięciu, byle szybciej, byle więcej i na czas.

Po takiej pracy, nie wiem czy znasz to uczucie, mam rozedrgane wszystkie mięśnie. Czuję jak w organizmie coś dziwnego się czuje. W głowie jeden wielki łomot i żaden człoek ciała nie współgra z innymi. Każdy drka na swój sposób. Po prostu, gdy wstaję od komputera po kilku godzinach ciągłego wpatrywania się w ekran mam wrażenie, że za chwilę rozpadnę się fizycznie. To dziwne uczucie, ale faktycznie cała się trzęsę, drgam, nogi ciężkie jak z ołowiu, boli krzyż, kark, nadgarstki, mrowienie w dłoniach, nogach i głowie. I to cholerne drganie w mięśniach i głowie, którego nie można opanować. No i wirowanie świata.

Dosłownie jestem pijana.

Drażni mnie wszystko. Czuję zimno.

Nie jestem w stanie jeść, wyjść na spacer, nie jestem zdolna do niczego. Pragnę tylko ciszy i tego bezmyślnego odpłynięcia. Nawet trzęsienie ziemi nie zmusiłoby mnie do jakiegokolwiek działania.

To trudne do opanowania.

Jedyny sposób to ta drzemka z termoforem, nawet w lecie. To jedyny sposób, by organizm doszedł do jako takiej równowagi fizycznej. Psychiczną trudno odzyskać całkowicie, bo mimo wszystko ciągle myślę, że czas płynie, a jeszcze tak dużo mam do zrobienia.

Doba jest zbyt krótka.



Z wiekiem kondycja spada, to fakt. Jednak pamiętam, że ponad 20 lat temu, gdy intensywnie pracowałam po godzinach (często wychodziłam z pracy około 22 pracując od 7:30), także miałam takie objawy. Trudno było utrzymac równowagę, więc taksówką wracałam do domu.

Potem zamieniłam to siedzenie po godzinach na pracę zleconą w mieszkaniu. Wstając od biurka tylko mycie i spanie.

A życie przeciekało gdzieś obok.

Tak wyszło. Teraz już nie potrafię żyć inaczej, chociaż z konieczności - brak kondycji - kradnę dla siebie więcej wolnych chwil na obejrzenie TV przed snem lub poczytanie. No i zasypiam około 3 nad ranem.



Czy Ciebie też tak wykaza szum komputera? Ja dostaję szału. Włączając to pudło nie słyszę tego szumu, ale w miare pracy coraz bardziej zaczyna mi dokuczać. Czasami zatykam sobie uszy watą, bo mam wrażenie, że za chwilę rozwalę to pioruństwo czymś ciężkim.

Marzę o laptopie. Może na wiosnę uda mi się kupić. Bardzo bym chciała.

Pracuje ciszej, no i będę mogła nawet pracować siedząc na kanapie bez obawy, że przy silniejszym zawrocie głowy spadnę z krzesła.



Wracam do pracy. Bank już zaksięgował następne wpływy, trzeba uaktualnić dane i znowu wpaść w kierat. I tak na okrągło. O wypadach do lasu już nawet nie myślę. Może kiedyś...



Do następnego. Pa
2007-09-25 (13:59)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 106 789
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobiu

Siedzę w pokoju, gdzie pracują trzy komputery+drukarka+non stop dzwoni telefon i trzeba tłumaczyć, wyjaśniać lub słuchać wyjaśnień pozostałych osób.. Wiesz czego można dostać po 8-10 godz. takiego hałasu ?

W domu komputer pracuje dosyć cicho - to sprawa wentylatora i ustawienia komputera w taki sposób, by mógł się chłodzić (chyba). Nowy komputer ciszej pracuje. Ale w pracy nie mam co marudzić.

Nawet komar może doprowadzić do szału, gdy bzyczy cały dzień.

Na szczęście Kira potrafi wymusić na nas dłuższy spacer. Teraz dla mnie zbliża się najgorszy czas w pracy. Do końca marca 2008r będę w amoku.

Trochę udzielam się \"społecznie\" i to też jest jakaś odskocznia, która mobilizuje do zebrania dupska w garść. Nie mam kiedy zadbać o tzw urodę wieku średniego. Tak naprawdę nigdy nie zabiegałam o to.Jestem jaka jestem i dobrze się z tym czuję.Marzę o emeryturce, ciągle i namiętnie.

Reszta może poczekać.

Pozdrawiam

rudzielec
2007-09-25 (15:02)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 106 794
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Bez przesary Ruda, dbasz o tę urodę chociażby farbując włosy.

A ja staję się pomału naturalną platynowa blondyną



Moja Nora też na mnie wymusza wyjście z domu i spacery. Gdyby nie ona, pewnie zakupy robiłabym raz na dwa tygodnie, albo zadowalała się zapasami ryzu, makaronu i zamrożonymi w lodówce warzywami.



Wczoraj wymusiła na mnie zrobienie zakupów w bardziej oddalonym sklepie. Tam kupuję jej suchy pokarm w 3 kg pakach. Wychodzi dużo taniej, Nora ten gatunek lubi sobie podjadać w nocy, więc wlokłam się ze spuchniętym, obolałym małym palcem u nogi. Nie mam pojęcia czemu spuchł. Pewnie wyłażą jakieś nowe objawy psucia się organizmu.



Komputer warczy jak wściekły, bo ma zdjętą jedną klapę z boku - lepiej się chłodzi. Bywalo, że się wylączał sam z przegrzania.

A za oknem dwie linie tramwajowe, dwie autobusowe, zakręt, na którym piszczą te tramwaje i podskakują jadące ciężarówy wyładowane nawozem sztucznym z Zakładów Chemicznych w Policach. Kilkanaście metrów dalej, po drugiej stronie ulicy, jak wściekła pracuje suwnica. Przenosi zardzewiałe blachy z jednego miejsca na drugie, zrzuca je z góry.

Jednak ten szum komputera jest dla mnie najbardziej dokuczliwy.



Znowu powagarowałam. Czasami trzeba.

A teraz będę nadganiała.
2007-09-26 (08:54)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 106 872
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Rany Fobiu!!!

W takim razie szacuneczek.

Oszaleć można w takim hałasie.

Po przyjściu do domu mam spokój- jak w raju. Chyba to mnie trzyma w pionie. Nie muszę zamykać okien-przeciwnie. Zlikwidowałam już dawno telefon stacjonarny, a komórki są wyciszone i tylko pies czasem przerywa tę błogą ciszę.

Jesteś nie do zdarcia, skoro wytrzymujesz takie natężenie zgiełku.

My uciekliśmy z miasta.Kiedyś mieszkaliśmy w centrum miasta.Nie umiałam sobie poradzić z kurzem,hałasem i ciągłym zamieszaniem.

Miejsce wiewiórów jest w lesie.

Pozdrawiam

ruda

2007-09-26 (15:37)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 106 898
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Eeee tam, nie jest tak źle.

Nie tylko plusy są dodatnie i ujemnie - jak to powiedział nasz wielki polityk i myśliciel Lech Wałęsa.



Moje minusy są także dodatnie i ujemne.

Dodatnie, bo wszędzie blisko. Na dole, pod blokiem pełno sklepów, łącznie z apteką, szewcem, fryzjerem i nawet punkt Totalizatora Zapomnę kupić cukru, to nawet w nocy mogę to zrobić, bo całodobowy pod nosem.

Tramwajem do centrum 10 minut, szybciej niż samochoderm, bo tramwaje raczej w korkach nie stoją.

To mam przed budynkiem. Natomiast za nim jest teren osiedla, trawa, ławki, bardzo dużo zieleni, nawet brzozy rosną i jakieś drzewa owocowe. Podkreśliłam te brzozy, bo wyglądają bardzo malowniczo skupione w jednym miejscu, taka brzezina.

I tam jest cisza, spokój.



Minus ujemny to ten hałas. Faktycznie fatalnie działa na system nerwowy.

Mam wrażenie, że mój budynek ma w fundamentach resory, bo inaczej by runał. Naprawdę, w godzinach szczytu herbata w szklance na stole drga. Zresztą przy windach przez wszystkie piętra budynku jest głębokie pęknięcie, prawie można włożyć w nie dłoń. Jakiś idiota zaprojektował na skrzyżowaniu trzech ruchliwych ulic postawienie takiego punktowca, w dodatku na wzniesieniu. Dobry cel dla ewentualnych pilotów-samobójców.



Ostatecznie, gdyby nie to przywiązanie do komputera, mogłabym wyeliminować te ujemne minusy przynajmniej częściowo.



Jak się nie ma co sie lubi, to się lubi co się ma. I jest OK.
2007-09-27 (10:35)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 107 022
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Witam

Ktoś powiedział \" człowiek jest jedynym zwierzęciem, które potrafi przystosować się do najgorszych warunków z uśmiechem na twarzy\".

Masz rację, też czasem marudzę ( gdy mam doła) a po chwili widzę, że jest pięknie i jeszcze trochę chcę tu być.Staram się wyizolować od polityki i po pracy biegamy po lesie.Reszta niech się pali i wali. Uczę się odpychać wszystko co mnie wQrwia i może jednak doczekam emeryturki.

Trzymaj się

ruda
2007-09-27 (17:37)

status Jasze
Data rejestracji: 2003-09-04
Ilość postów: 4426

25
wpis nr 107 059
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Masz rację ,człowiek zniesie wszystko...oprócz jajka.
2007-09-27 (18:16)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 107 063
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fizycznie trudno mi znieść to przejście z lata do jesieni.

Lubię ustabilizowana pogodę. Skoki ciśnienia atmosferycznego działają na mnie fatalnie.

Wczoraj chodziłam jakaś kołowata, potknęłam się o dywan, runęłam jak długa. Siedziałam na podłodze dobre 5 minut i zastanawiałam się, czy gdy wstanę, to moje członki się nie rozsypią.

Są całe, ale obolałe jakby ktoś mnie podeptał. Rąk nie mogę unieść do góry, kolana potłuczone, siny gruby palec w prawej nodze.

Po jakiego grzyba kładłam ten dywan na podłodze po remoncie pokoju?

Stał sobie zwinięty przez prawie dwa lata i było dobrze. Zachciało mi się dekoracji, przez którą kolejny raz w życiu stałam się kobietą upadłą.

Zaczynam mieć fobie dywanowo-jesienne.
2007-09-28 (09:09)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 107 126
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Witaj \"Kobieto upadła\"

Nie wiem czy Cię to pocieszy, ja też kilka razy robiłam z siebie makatkę na ścianie, gdy szurając po podłodze (rano) nogami haknęłam dywan. Leciałam przez całą sypianię i tylko \"dumka dziewicza\" trzymała mi pysko w górze. Lądowałam na ścianie płaściutka jak wiwióra kanadyjska w locie.

Wreszcie w odruchu litości ( pozostałe) wiewióry wywaliły dywany z domu. Jest bezpieczniej, czyściej i zdrowiej. Dodatkowo zaliczam wszyskie kanty na zakrętach. Powinnam mieć gumowe ściany i meble.Tak długo jak mnie i resztę to bawi, pozostaną takie jakie są.

Trzymaj się pionu.

ruda
2007-09-28 (12:04)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 107 142
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Mówisz Wiewióro, że robiłaś \"makatkę na ścianie\"?

To nawet ciekawe.

Widzisz, mnie zabrakło chyba tej dumy dziewiczej, bo padłam na jak placek. Tylko twarz zachowałam, bo w ostatniej chwili unioslam głowę.

Wprawdzie usiłowałam podeprzeć się ręką o komodę, jednak skończyło się to wykręceniem palca. Palec okazał się moim słabym puktem w tej upadlości.

Wyciągam wnioski na przyszłość:

1) komoda nie jest dobrym miejscem do podpierania; zawsze znajdzie się jakiś palec, który nie uchroni od upadku;

2) kobieto, potykaj się więc odpowiednio do wieku. W wieku średnim lepiej lądować na ścianie, niż na podłodze.



Ruda, siedzieć nie mogę, leżeć nie mogę, nic nie mogę. To okropne!

A dzisiaj spodziewam się kuriera z dwoma pakami. Jak ja sobie poradzę?

Jęczę, a ora patrzy na mnie jak na zwariowaną. A powinna mnie rozumieć, bo przecież to ona ma problemy z braniem zakrętów w moim ciasnym mieszkaniu. Jest długa i wysoka. Ilektoć ktoś zadzwoni do drzwi, ona pędzi jak szalona głośno ujadając i nie wyrabia na zakrętach.



Wiesz co ta małpa wczoraj mi zrobiła?

Taka obolała nie miałam siły stac nad garami i jej gotowac ryżu na kurczaku. Więc do jednej miski włożylam jej karmę z puszki, do drugiej zaś nasypałam suchą. Sobie przygotowałam kiełbasę na gorąco i wciałam ją z musztardą. Zapach kiełbasy zwabił Norę do misek. A tam jakieś specjalistyczne wynalazki zamiast normalnego żarcia. Była rozczarowana i chyba wściekła, bo w pusku przekładała te suche żarcie do miski z żarciem mokrym. Wymieszała to wszystko całkowicie, zrobiła jakąś berbeluchę i obrażona poszła leżeć do kąta. A w miskach i obok nich pozostawiła syf.



Kocham to stworzenie, ale nie dałam się sterroryzowac. Nie dostała nic innego do żarcia i została pozbawiona wieczorem nagrody w postaci herbatniczków.

Rano miski były puste. O dziwo wszystko to w nocy zjadła.

Wynagrodziłam ją za to i teraz jest między nami całkowite porozumienie.

Śmiać mi się chce, gdy patrzę na te jej fochy. Jest kochana.

2007-09-28 (12:42)

status ruda
Data rejestracji: 2005-07-24
Ilość postów: 995

1094
wpis nr 107 153
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobiu, czy nie powinnaś prześwietlić sobie tego palca ???Może kompres z altacetu przyłóż ?!

Nasza sunia też nie wyrabia na zakrętach.A gdy wracamy z pracy, odbija się z czterch łap i wskakuje Wiewiórowi na opka. Z jedzeniem jest koszmarnie.Wiewiór tak ją rozpuścił, że wołowinka z ryżem, olejem i warzywkami już nie smakuje.Musi być jakiś dodatek - sosik z naszej pieczeni lub kawałeczek pasztetu.Ja najczęściej nie ulegam tym kaprysom.

Wiewiór nie może znieść jej spojrzenia (jak to On określa) pełnego wyrzutów.Nasza \"zgaga\" uwielbia swoje zabawki i może się uganiać za piłką przez cały dzień bez jedzenia.Byle ktoś rzucał jej tę piłkę i chwalił za to,że przynosi ją do ręki. Ciągle jest jeszcze szczeniakiem i tak się zachowuje. Cudne jest w niej to, że nie ma w niej zupełnie agresji.Szczeka tylko wtedy, gdy czegoś chce.

Pies to najlepszy odgromnik złych emocji jaki sobie sprawiliśmy.

Pozdrawiam

rudzielec
| Dodaj wpis w tym temacie | Spis tematów | Wyniki lottoStrona: 1 2 ... 81 82 83 ... 92 93
Wyślij wiadomość do admina