Forum strony www.multipasko.pl [Regulamin]


Dodaj wpis w tym temacie
Spis tematów
Login:

Hasło:
Strona: 1 2 ... 86 87 88 ... 181 182
Wyślij wiadomość do admina

Przewiń wpisy ↓

Pozostanie tylko poezja i dobroć.. C.K. Norwid

2008-06-19 (09:50)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 142 338
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

\" CISZA \"

Andrzej Mogielnicki

------------------------



Sza, cicho sza, czas na ciszę,

Już oddech jej coraz bliżej,

Tego naprawdę Ci brak,

Ona jedna prawdziwy ma smak,

Cisza jak ta.



Sza, cicho sza, zbliż się do niej,

Drga, ledwie drga, blady płomień,

Podejdź i zanurz się w nią,

Kryształową i czystą jej toń,

Zanurz do dna.



Bliżej i bliżej...

I bliżej, i bliżej masz do niej,

Ciszej i ciszej...

I ciszej, i ciszej co dnia...



Kończ, po co ten ciągły hałas,

Sam zdwoić go wciąż się starasz,

Tak Cię uczyli od lat,

Tylko krzykiem zdobywa się świat,

A to nie tak, nie tak!



Sza, cicho sza, czas na ciszę,

Tę, którą w swym sercu słyszysz,

Kiedyś śpiewało, jak z nut,

Teraz gładkie i zimne jak, lód,

Smutny to cud, o smutny cud! \"
2008-06-24 (21:46)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 117
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Tango Triste



To było tak, jak zaćmienie słońca w sercu:

Przestała naraz widzieć mnie;

To było tak, jak trzęsienie ziemi w Peru:

Przestała naraz słyszeć mnie;

To było tak,

Jak o latarnię morską

Rozbija się wędrowny ptak



W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask.



Tango - żałobny śpiew jak po szarańczy.

Tango - to smutna myśl, którą się tańczy.

Z kulą u nogi przeklętej pamięci,

Z nożem, co w plecach aż do rękojeści,

Z obłędem, co w oczach się nie mieści.



Niech będzie tak, że zaćmienie zawsze będzie:

Nie wyjdzie słońce dla mnie już:

Niech będzie tak, że trzęsienie ziemi wszędzie:

Zaginął wszędzie po mnie słuch;

Niech będzie tak,

Bo ja nie żyję wcale,

Bo duchem ptaka stał się ptak.



W najgłębszej nocy tańczę do czarnego dnia.



Tango - żałobny śpiew jak po szarańczy.

Tango - to smutna myśl, którą się tańczy.

Z kulą u nogi przeklętej pamięci,

Z nożem, co w plecach aż do rękojeści,

Z obłędem, co w oczach się nie mieści.



Edward Stachura
2008-06-24 (21:50)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 119
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

\"Żaden dzień nie jest podobny do drugiego, każde jutro kryje w sobie cud,

magiczną chwilę, która burzy stare światy i tworzy nowe gwiazdy.\"

- P.Coelho
2008-06-24 (21:57)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 121
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Nie wolno tracić nadziei,

dopóki człowiek żyje z człowiekiem.



Karl Jaspers
2008-06-24 (21:59)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 122
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

I znów jest tak...



I znów jest tak ni w pięć, ni w dziewięć,

Wszystko się plecie trzy po trzy.

Świat jest, jak ja, dziś pomieszany

Z niebem i obaj pijaliśmy.



Od rana włóczę się po mieście,

Ciepły wiatr wodzi mię za nos,

Każdym oddechem błogosławię

Mój niedorzeczny, głupi los.



Dziewczęta mają osiemnaście

Dzisiaj na mokrych wargach lat,

Cieszę się nimi i młodnieję

I wszystkim jestem brat i swat.



Zda się, nie żyję - jestem żyty...

I myślę chyba wciąż na wspak

Niemądrej głowie, którą kiwam,

Kiwam - i wszędzie mówię: tak.



Bez żadnych, ale, moi złoci,

Jakim sposobem, po co, kto?

Znamy się wszyscy osobiście

I słońce świeci! Nie ma co!



I tak najlepiej, najszczęśliwiej...

Wielkie nic da największą treść:

Kupimy sobie funt winogron

I śmiejąc się będziemy jeść.



Wierzyński Kazimierz
2008-06-24 (22:03)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 123
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

„Prawdziwie wierny Przyjaciel jest

korzeniem życia.” – Św. Ambroży.
2008-06-24 (22:05)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 125
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy.



[ Victor Marie Hugo ]
2008-06-24 (22:08)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 127
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Do przyjaciela



Jesteś przyjacielem, ponieważ jesteś węzłem,

który łączy, lecz nie zniewala.



Przyjacielem, ponieważ jesteś podmuchem,

który uspokaja, lecz nie usypia.



Przyjacielem, ponieważ jesteś bratem,

który upomina, lecz nie upokarza.



Przyjacielem, ponieważ jesteś wzrokiem,

który patrzy, lecz nie osądza.



Przyjacielem, ponieważ jesteś ręką,

która prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę.



Przyjacielem, ponieważ jesteś oazą,

która pokrzepia, lecz nie zatrzymuje.



Przyjacielem, ponieważ jesteś sercem,

które kocha, lecz nie zmusza.



Przyjacielem, ponieważ jesteś czułością,

która chroni, lecz nie podporządkowuje.



Przyjacielem, ponieważ

Jesteś obrazem Boga -

właśnie dlatego.



Helena Oshiro.
2008-06-24 (22:21)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 130
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

\"Lepiej smucić się i kochać,

niż żyć bez miłości w szczęściu.\"



-Selma Lagerlöf
2008-06-24 (22:46)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 140
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Jasiu podaj przykład dwóch zaimków osobowych.

- Kto? Ja?

- Wspaniale! Siadaj, szóstka!
2008-06-26 (01:21)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 310
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Odejdź ode mnie



Odejdź ode mnie! Smętna jest biel ciała,

A dreszcze pieszczot są długą agonią -

Dusza już moja w objęciach konała



A jeszcze nad nią łzy oczy me ronią,

A jeszcze serce me krwawi okrutnie!...

Tak, dreszcze pieszczot są długą agonią...



Słoneczna przeszłość moja zgasła smutnie,

Świątynie myśli ciemność zamieszkała,

U stóp twych świętą pohańbiłem lutnię!



Odejdź ode mnie! Smutna jest biel ciała...



Wincenty Korab-Brzozowski
2008-06-28 (07:02)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 594
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Gdy wyhodujemy w naszym ogrodzie drzewo miłości, podzielmy się jego owocami i sadzonkami z innymi; gdy jednak wyrosną chwasty agresji - wyrywajmy je i palmy natychmiast w ogniu, by wiatr nie rozniósł po okolicznych sercach ich nasion...
2008-06-28 (12:38)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 143 627
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

CZTERY RODZAJE LUDZI :

1. Ci , którzy nie wiedzą , że nie wiedzą - to głupcy , unikaj ich ;

2. Ci , co nie wiedzą , ale wiedzą , że nie wiedzą - to prostaczkowie , poucz ich ;

3. Ci , co wiedzą , a nie wiedza , że wiedzą - to śpiący , obudź ich ;

4. Ci , co wiedzą , że wiedzą - to mędrcy , idź ich śladem .
2008-07-07 (19:39)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 144 829
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Dobroć jest bezbronna,ale nie bezsilna.Dobroci nie trzeba siły.Dobroć sama jest siłą.Dobroć nie musi zwyciężac.Dobroć jest nieśmiertelna!
2008-07-08 (01:55)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 144 875
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Spotkanie

Byłem sam w całym przedziale pociągu. Potem wsiadła jakaś dziewczyna - opowiadał pewien niewidomy hinduski chłopiec.

Mężczyzna i kobieta, którzy ją odprowadzali, musieli być jej rodzicami. Dawali jej mnóstwo rad i wskazówek. Nie wiedziałem jak wyglądała dziewczyna, ale podobała mi się barwa jej głosu.

\"Czy jedzie do Dehra Dun?\" pytałem się siebie, kiedy pociąg ruszał ze stacji.

Zastanawiałem się, jak mogę nie dać po sobie poznać, że jestem niewidomym. Pomyślałem sobie:

\"Jeśli nie będę się ruszał z mojego miejsca powinno mi się to udać.\"

- Jadę do Saharanpur -





powiedziała. - Tam wyjdzie po mnie moja ciocia. A pan dokąd jedzie, można wiedzieć?

- Dehra Dun, a potem do Mussoorie - odpowiedziałem.

- O, jaki pan szczęśliwy! Pragnęłabym bardzo pojechać do Mussoorie. Uwielbiam góry. Szczególnie w październiku, kiedy jest tam pięknie.

- Tak to najlepszy sezon - odpowiedziałem, sięgając pamięcią do czasów, kiedy jeszcze widziałem. - Wzgórza usłane są dzikimi daliami, słońce jest łągodne, a wieczorem można sobie siedzieć wokół ogniska i rozmyślać popijając brandy. Większa część letników już wtedy odjeżdża, ulice są bezludne i ciche.

Milczała, a ja zadawałem sobie pytanie czy moje słowa zrobiły na niej jakieś wrażenie, czy też jedynie myślała, że jestem sentymentalny. Potem popełniłem błąd i zapytałem:

- Jak jest na zewnątrz?

Ona jednak w moim pytaniu nie zauważyła nic dziwnego.

\"Czyżby już spostrzegła, że nie widzę?\" Jednak słowa, które zaraz po tym wypowiedziała, pozbawiły mnie wszelkich wątpliwości.

- Dlaczego pan nie spojrzy w okno? - zapytała mnie z największą naturalnością.

Przesunąłem się wzdłuż siedzenia, starając się z uwagą odszukać okno. Było otwarte, odwróciłem się w jego stronę, robiąc wrażenie, że przyglądam się mijanym widokom. Oczami wyobraźni widziałem telegraficzne słupy, które przesuwały się w biegu.

- Zauważyła pani - ośmieliłem się powiedzieć - że te drzewa wydają się poruszać?

- Zawsze tak się wydaje - odpowiedziała.

Odwróciłem się znów w stronę dziewczyny i przez pewien czas siedzieliśmy w milczeniu.

Potem powiedziałem

- Ma pani bardzo interesującą twarz.

Zaśmiała się miło wibrującym i jasnym głosem.

- Przyjemnie to usłyszeć - rzekła. - Nudzą mnie ci, którzy mówią, że moja twarz jest ładna!

\"Musisz mieć naprawdę ładną twarz\" pomyślałem sobie, a po chwili dodałem pewnym głosem:

- Hm, interesująca twarz może być również bardzo piękna.

- Jest pan bardzo miły. - powiedziała. - Ale dlaczego jest pan taki poważny?

- Już niedługo będzie pani na miejscu, stwierdziłem dość nieoczekiwanie.

- Dzięki Bogu. Nie lubię długich podróży pociągiem.

Ja natomiast byłbym gotów siedzieć tak nieskończenie długo, byleby tylko słyszeć jak ona mówi. Jej głos posiadał tak srebrzysty dźwięk jak górski strumień. Zaraz po wyjściu z pociągu zapomni pewnie o naszym spotkaniu; ja jednak zachowam ją w swojej pamięci przez pozostałą cześć podróży a może i dłużej.

Pociąg wjechał na stację. Ktoś zawołał i zabrał ze sobą dziewczynę. Pozostał po niej jedynie zapach. Mrucząc coś pod nosem wszedł do przedziału jakiś mężczyzna. Pociąg ruszył ponownie. Odszukałem po omacku okno i usadowiłem się naprzeciwko wpatrując się w światło, które było dla mnie ciemnością. Jeszcze raz mogłem powtórzyć moją grę z nowym towarzyszem podróży.



Szkoda, że nie mogę być tak nęcącym towarzyszem w podróży jak ta dziewczyna, która dopiero wyszła. - powiedział do mnie, starając się nawiązać rozmowę.

- To bardzo interesująca dziewczyna - stwierdziłem. - Czy mógłby mi pan powiedzieć... czy jej włosy były długie czy krótkie?

- Nie pamiętam. - odpowiedział zdawkowym tonem. - Przyglądałem się jedynie jej oczom a nie włosom. Były rzeczywiście piękne! Szkoda, że nie mogły jej do niczego służyć... Była niewidoma. Nie zauważył pan tego?

Dwoje niewidomych ludzi, którzy udają, że widzą.

Ileż ludzkich spotkań jest podobnych do tego. Ze strachu, by nie objawić tego, jacy jesteśmy naprawdę. Zaprzepaszczamy nieraz najważniejsze spotkania naszego życia. A niektóre spotkania zdarzają się jedynie raz w życiu.



kobieta



Dawno, dawno temu do pewnego Mistrza przyszedł człowiek i powiedział, że nie może znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i którą kochałby do końca życia

- A jaka miałaby być ta kobieta? - zapytał Mędrzec

Człowiek zastanowił się chwilę, a potem rzekł :

- Tęsknię do kobiety mądrej, odpowiedzialnej, szlachetnej, czułej, radosnej, wrażliwej, delikatnej, zmysłowej, zaradnej, silnej, samodzielnej... Która kochałaby mnie do końca życia.

Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym zapytał mnicha, co ma począć.

Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powiedział:

- Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spotkasz taką właśnie kobietę.

- Jaki to sposób? - zapytał ucieszony człowiek - Jeśli mi go zdradzisz, oddam ci wszystko co posiadam.

- Niczego od ciebie nie potrzebuję. - odpowiedział Mistrz - Musisz mi tylko przysiąc, że z niego skorzystasz.

Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, że zastosuje się do rady Mędrca a kiedy trochę się uspokoił, Mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha

- Jeśli pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetna, radosną, czułą, wrażliwą, delikatną, piękną, silna, zaradną i samodzielną to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ją znajdziesz. A nawet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to już wtedy miało dla ciebie większego znaczenia...



\"Spotkanie z miłością



Zegar nad informacją na Stacji Centralnej w Nowym Jorku pokazywał godzinę za sześć szóstą. Wysoki, młody oficer uniósł swoją opaloną twarz i zmrużył oczy, aby sprawdzić dokładny czas. Serce waliło mu jak młotem, odbierając oddech. Za sześć minut zobaczy kobietę, która przez ostatnie 18 miesięcy zajmowała szczególne miejsce w jego życiu. Nigdy jej nie widział, a jednak jej słowa bezustannie dodawały mu otuchy. Sierżant Blandford pamiętał szczególnie jeden dzień, najgorszą potyczkę, kiedy jego samolot znalazł się w środku samolotów wroga. W jednym ze swych listów przyznał się jej, że często czuje lęk. Na kilka dni przed bitwą dostał od niej odpowiedź: \"Oczywiście, że się boisz... jak wszyscy odważni mężczyźni. Następnym razem, gdy zaczniesz w siebie wątpić, chcę byś wyobraził sobie mój głos mówiący: \"Choć idę doliną ciemną, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną\". Przypomniał to sobie wtedy i odzyskał siły.

Teraz naprawdę miał usłyszeć jej głos. Za cztery minuty. Jakaś dziewczyna przeszła obok niego i odwrócił się za nią. Miała ze sobą kwiat, ale nie była to czerwona róża, na którą się umówili. Poza tym dziewczyna miała dopiero osiemnaście lat, a Hollis Maynel powiedziała, że ma trzydzieści. \"I co z tego? odpowiedział jej. \"Ja mam 32\". Choć tak naprawdę miał 29.

Poszybował pamięcią do książki, którą czytał na obozie terningowym. \"O więziach międzyludzkich\" - brzmiał tytuł. W całej książce znajdowały się notatki pisane kobiecą ręką. Nigdy nie sądził, że jakaś kobieta potrafi zajrzeć w męskie serce tak głęboko i z takim zrozumieniem. Jej nazwisko znajdowało się na ekslibrisie: Hollis Maynel. Zajrzał do książki telefonicznej miasta Nowy Jork i znalazł jej adres. Napisał. Odpisała. Następnego dnia został zaokrętowany, ale nie przestali do siebie pisywać. Odpowiadała na jego listy przez 13 miesięcy. Pisała nawet wtedy, gdy jego listy do niej nie docierały. Żołnierz czuł, że jest w niej zakochany, a ona kochała jego.



Jednak odmawiała jego wszystkim prośbom, aby przysłać mu swoją fotografię. Wyjaśniała: \"Jeśli twoje uczucia do mnie nie mają rzeczywistych podstaw, mój wygląd nie ma znaczenia. Może jestem ładna. A jeśli tak, to wykorzystasz to i będziesz chciał się zaangażować. Taki rodzaj miłości jednak mnie nie zadowala. Przypuśćmy, że jestem zwyczajna (musisz przyznać, że to bardziej prawdopodobne). Wtedy zaczęłabym podejrzewać, że nie przestajesz do mnie pisać tylko dlatego, że jesteś samotny i nie masz nikogo innego. Nie, nie proś mnie o zdjęcie. Kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku, zobaczysz mnie, a wtedy będziesz mógł podjąć decyzję\".



Minuta do szóstej. Przekartkował książkę, którą trzymał w ręce. Nagle serce sierżanta Blandforda podskoczyło. Szła ku niemu młoda kobieta. Była szczupła i wysoka. Miała długie kręcone jasne włosy. Oczy błękitne jak niezapominajki, wargi i podbródek zdradzały siłę woli. W jasnozielonym kostiumie wyglądała jak wiosna w ludzkiej postaci.



Ruszył ku niej, nie chcąc zauważyć, że ona nie ma ze sobą róży, a wtedy na jej ustach pojawił się nikły prowokujący uśmiech. \"Idziesz w moją stronę żołnierzu?\", wyszeptała. Zrobił jeszcze jeden krok. I wtedy zobaczył Hollis Maynel. Stała tuż za tą dziewczyną, kobieta po czterdziestce, siwiejące włosy wystawały jej spod zniszczonego kapelusza. Była tęga. Jej stopy o spuchniętych kostkach tkwiły w wydeptanych butach bez obcasów. Ale przy swoim zniszczonym płaszczu miała przypiętą czerwoną różę. Dziewczyna w zielonym kostiumie szybko odeszła.



Blandford poczuł, jakby miał rozszczepić się na dwoje. Pragnął iść za dziewczyną, równie głęboko tęsknił za kobietą, której duch towarzyszył mu i podtrzymywał w trudnych chwilach. I oto stała tu. Widział jej bladą twarz, łagodną i wrażliwą, szare oczy z ciepłymi iskierkami.



Sierżant Blandford nie wahał się. Jego palce zacisnęły się na egzemplarzu zniszczonej książki, który miał być dla niej znakiem rozpoznawczym. Może nie będzie to miłość, ale na pewno coś szczególnego, przyjaźń, za którą był i musi być jej wdzięczny.



Wyprostował ramiona, zasalutował i wyciągnął książkę ku kobiecie, choć w środku czuł gorycz rozczarowania.

- Jestem sierżant Blandford, a pani jest panią Maynel. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać. Czy wolno mi... czy wolno mi zabrać panią na obiad? Twarz kobiety poszerzyła się w wyrozumiałym uśmiechu.



- Synu, nie wiem o co chodzi - odezwała się - ale ta młoda dama w zielonym kostiumie prosiła, abym przypięła sobie tę różę do płaszcza. Powiedziała, że jeśli zaprosi mnie pan na obiad, to mam panu przekazać, że ona czeka w tej restauracji po drugiej stronie ulicy. Powiedziała, że był to rodzaj próby.



10 przykazań miłości



Miłość jest jak księżyc: jeśli się nie wznosi - opada.



Miłość się nie dzieli, ale się rozmnaża.



Miłości nie można kupić ani sprzedać - można tylko ofiarować.



Miłość jest albo pokorna, albo jej wcale nie ma.



Miłość zamiast mówić: \"Dam ci pocałunek\", mówi: \"Podam ci rękę\".



Miłość, która oblicza miłość, nie jest prawdziwą miłością.



Kochać, to nie znaczy przyzwyczaić się do kogoś drugiego.



Kochać, to łagodnie przyprowadzić kogoś do siebie samego.



Kochać, to uczynić szczęśliwym drugiego człowieka.



Kochać, to zrobić więcej niż niezbędne.



\"Bajka o Moście



\"... wówczas jedno ze swoich jasnych

spojrzeń łączył z moim spojrzeniem,

aby przerzucić most od siebie

ku mnie...\" M. Quoist



Pomiędzy dwoma skrawkami lądu płynęła rzeka. Była nieodgadła i nieprzenikniona. Czasem płynęła spokojnie, szemrząc tylko cichutko i łagodnie obmywając kamyki nadbrzeżne. Czasem jednak burzyła się gwałtownie, niecierpliwie dążąc do ujścia. Czasem też wzbierała napełniwszy się wodami deszczu i wylewała na brzegi niszcząc czyjeś bogactwo. Tak, rzeka była nieujarzmiona...



A na obu brzegach toczyło się życie, jakże odmienne. Ich mieszkańcy przeżywali kolejne dni według reguł utartych, sprawdzonych przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Było im nawet dobrze w tych ich ciasnych granicach. Dobrze, bo bezpiecznie, pewnie, choć niepełnie. Brakowało bowiem i jednym i drugim pewnej szczypty tajemniczości, powiewu innego świata, oddechu życia pełną piersią. Tylko jednak nieliczni chcieli się do tego nieśmiało przyznać w swoich sercach. Właśnie oni, w tajemnicy przed innymi, wymykali się czasem nad brzeg i patrzyli tęsknie poprzez rzekę na drugi brzeg. Nie znali jednak sposobu w jaki można by zburzyć tę oczywistą granicę, tę barierę, pokonać rzekę. Aż pewnego dnia przybył do miasta leżącego po jednej stronie rzeki Budowniczy. Powiedział, że wie o sposobie połączenia obu brzegów. Można by mianowicie zbudować Most! Myśl ta rozbudziła w sercach wielu uśpioną nadzieję na życie pełnią, na zdobycie, zgłębienie tajników świata. Potrzeba było tylko zgody mieszkańców drugiego brzegu. Wywołani nad rzekę radośnie powitali perspektywę połączenia. Dla zgnuśniałych, ciasnych serc ludzi myśl o budowaniu mostu stała się prawdziwym celem.

Mimo wielu dobrych chęci zadanie okazało się jednak o wiele trudniejsze niż przypuszczano. Budowniczy zakreślił wizję budowy dość długotrwałej, a oni w porywie swych umysłów, chcieli efektu natychmiastowego. Budowali więc sami, nie bacząc na dobre rady. Mostów było wiele. Żaden bowiem nie wytrzymał długo. Wystarczyła gwałtowniejsza fala na rzece wciąż nieodgadłej, silniejszy podmuch wiatru, bardziej stanowcze czyjeś kroki. Mosty się zawalały, a rzeka pochłaniała ofiary. Ludzie długo trwali jednak, zaślepieni w swym nierozsądnym uporze. Radości ich szybko obracały się w klęskę, a cel, tak upragniony, okazywał się wciąż nieosiągnięty. Bo mosty ich były piękne, finezyjne, delikatne, bądź też wznoszone w pośpiechu, ale pozbawione solidnych podstaw mogących uratować je przed gwałtownymi burzami w przyrodzie. Po wielu bezowocnych próbach ludzie postanowili w końcu zaufać Budowniczemu. I rozpoczęło się wznoszenie Mostu... Pracochłonne i długotrwałe, wymagające wielu wysiłków, wyrzeczeń, trudów, zbliżające mieszkańców obu stron rzeki, którzy uczyli się krok po kroku radości ze wspólnej pracy. Po wielu latach Most stał!



Nie był ani urokliwy, ani wymyślny. Było w nim jednak coś urzekająco pięknego z jego trwałości, z pracy włożonej w jego zbudowanie czerpało się dziwną siłę i pewność, że sądne burze, żadne kroki, w końcu żadne fale dotąd tak bezlitosnej rzeki, nie podmyją go, nie obalą. On będzie ponad to. I ostał się, ofiarnie służąc ludziom, stęsknionym za pełnią życia, jako wyraz triumfu, tych którzy prowadzeni mądrymi wskazówkami potrafili zapanować nad tym, co pozornie nieujarzmione...



To tylko bajka, lecz jak każda inna jest bardzo bliska rzeczywistości. Każdego dnia rodzi się, albo dojrzewa nowa bajka o Moście-Miłości...

Ta, jest Twoja...

\"

Już tylko pustka



Już zabrakło nadziei, sił.



Zginęły marzenia na odzyskanie miłości,



Na powrót do Ciebie.



Nie proś mnie o nic, i tak nie posłucham,



Nie dam się namówić więcej,



Nie przekonasz mnie już nigdy.



I chociaż żal mi spędzonych Tobą nocy i dni,



To jednak jesteś dla mnie zbyt obcy.



Kochasz mnie?



Tego już nie wmówisz ani mi,



Ani memu sercu.



Zabrakło Ci odwagi?



I tylko słowa „Spróbuj, walcz!”- szepcze Ci serce?



To nic nie da, to zbyt mało by uwierzyć.



W moich oczach straciłeś wszystko, straciłeś siebie.



Nie chcę widzieć się z Tobą, nie chcę widzieć Ciebie więcej,

Mówię Ci więc – Żegnaj!



Żegnaj i nie wracaj tu, nie chcę Cię znać.



Sam zasłużyłeś, a to kara za Twe błędy,



Za brak szczerości, zdradę.



Już nic od Ciebie nie chcę, idź już! Idź!



W sercu pozostała już tylko pustka.



W głowie zaś żal najlepszych dni mojego życia,



Wspomnienia z nimi związane.



Miłość to moje życie…



Cały swój wolny czas poświęcam Tobie



Całe dnie czekam na Ciebie



By gdy przyjdzie znowu weekend



Spotkać się i porozmawiać o sobie



Tak bardzo znów brakuje mi Ciebie



Moja ty miłości



Moje ty życie



Czekam kiedy znów przyjdziesz



Kiedy otoczysz mnie sobą



I zostaniesz na zawsze



Bym mogła cieszyć się Tobą



Tak bardzo znów brakuje mi Ciebie



Moja ty miłości



Moje ty życie

Wiem że nie zostawisz mnie w potrzebie



Wierzę Ci me kochanie



Mam prośbę byś się zjawiła



I samej mnie nie zostawiła.



Tak bardzo znów brakuje mi Ciebie



Moja ty miłości



Moje ty życie





Czekam…



Czy tak zawsze los Cię gna



Czy na zawsze zostawiasz już mnie



Czy kochałaś aż tak



Czy nadal cierpienie przeszywa serce twe



Te pytania choć znaczące



Nic dla Ciebie nie znaczą



Znów tułasz się po pustym mieście



W szary zimowy dzień



Samotnie przechodzisz przez następne przecznice



Coraz dalej i dalej



Nie masz sił wracać



Nie masz odwagi przeprosić



Myślisz za co



Mówisz po co



Minąłeś następną przecznicę



I następną…



Czas nadal płynie



Nie szczędzę łez



Już nie mogę jak kiedyś



Po prostu zapomnieć



Nie mogę po prostu już uciec



Czekam na Ciebie w mej małej zdebce



I wybaczam Ci błędy Twe



Wystarczy, że wrócisz



A poczuję się lżej…



\"Wybacz\" to nie takie proste słowo



Prosić o wybaczenie też jest trudno



Ale wybaczyć to piękna sprawa



bo lubić trzeba, bo kochać



ten dzień taki brzydki jakiś

ta słoneczna pogoda okropna

i to jakieś samopoczucie okrutne

Ty jesteś blisko

jesteś nawet blizej niż Ci się wydaje

ale dzielą nas kilometry

cóż się stanie?

te kilka lat osobno

może później razem

poczekam

odpoczne trochę i pójdę dalej

ale daj mi pospać

na wieki wieków

AMEN.



niech będzie jak chce Bóg

niech radę damy wspólnie

niech On nas prowadzi

nasz kochany Bóg

bo chcemy dalej iść

bo nie zatrzymywać się powinniśmy

damy radę wiem

bo lubić trzeba, bo kochać

bo jesteśmy najlepsi

najwięksi

dziekuję Ci



\"MiŁoŚć To SaMoTnOśĆ, Co ŁąCzY NaJbLiŻsZyCh\" - ks.JaN TWaRdOwSkI



Po każdym dniu trzeba postawić kropkę,

odwrócić kartę i zaczynać na nowo

2008-07-10 (21:51)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 145 301
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Wieczór





Nadchodzi wieczór

cały niebieski:

niebieskie drzewa,

niebieskie pieski,

niebieskie ręce,

niebieskie głowy

i tylko księżyc

pomarańczowy.





Wawiłow Danuta
2008-07-11 (21:35)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 145 422
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

czekanie



Myślisz - znowu się spóźnia

zaraz się obrażasz

marudzisz jak sikorka ta brzydsza bez czubka

kto miłości nie znalazł już jej nie odnajdzie

a kto na nią wciąż czeka nikogo nie kocha

martwi się jak wdzięczność że pamięć za krótka

miłość dawno przybiegła i uklękła przy nas

spokojna bo szczęście porzuciła ciasne

spróbuj nie chcieć jej wcale wtedy przyjdzie sama

/twardowski jan/
2008-07-11 (21:52)

status vidmo1
Data rejestracji: 2006-04-07
Ilość postów: 79

1917
wpis nr 145 426
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Edgar Allan Poe



Gwiazda Wieczorna



Lato było w pełni,

Noc w pełni. Plejadą

Gwiazdy przez poświatę

Migotały blado,

Gdy księżyc lśniąc zimno

Wśród planet-wasali

Smugę blasku z niebios

Kładł na morskiej fali.



W uśmiechu na licach

Zimnych księżyca

– Zbyt zimnych! – patrzyłem chwilę.

Skrył go pomału

Obłok jak całun.

Ku tobie oczy zwróciłem,

Gwiazdo wieczorna

W chwale dalekiej

Mojemu sercu tak miłej!

Z radością zawsze

Na ciebie patrzę,

Gdy w górze dumną masz wartę.

Wolę twe błyski

W dali niż bliskie

To światło – zimne i martwe.
2008-07-12 (23:31)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 145 537
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Więcej uczucia

dla drobnej chwili niech napełni Cię sobą pochłonie nachyl się tylko

nad jej żródełkiem zaczerpnij w dłonie

wstrzymaj życie niebieskich chwil

szalone obroty przejrzyj się w kropli ciszy nie nazywaj tego pustym przelotem

spowolnij życie naciesz się tym co jest

otwórz oczy to może jedyna wieczność

którą przeoczysz.

Bo mijamy chwile biegnąc ślepo przed siebie i one nas potrącą odbiegną

nie przygarną w potrzebie.

(Józef Baran)
2008-07-12 (23:36)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 12199

449
wpis nr 145 540
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Człek niemłody i jego dwie panie



Opowiem o pewnym człeku,

Co będąc już w średnim wieku

(Włos siwizną przyprószony)

Umyślił, że szukać żony

Pora.

A że grosza miał pełno, to i każda skora

Była z nim pójść do ołtarza.

Lecz choć mu się wciąż nowa okazja nadarza,

Nasz kawaler grymasi, każdy krok oblicza

Wiedząc, że trafny wybór to rzecz zasadnicza.

W sercu jego dwie wdowy władzę sprawowały,

Władza to była niż innych pań większa,

Jedna młoda, a druga jak owoc przejrzały.

Ta jednak sztuką łata i upiększa

To, co zepsuje natura.

Nasze wdowy to żartując,

To śmiejąc się, lusztykując

Dbały, aby koafiura

Ich lubego dla obu z nich się nadawała.

Starsza więc w każdym sposobnym momencie

Kawalerowi wyrywa zawzięcie

Czarne włosy,

Choć już ich mało,

A młodsza siwe pustoszy,

Tak że w końcu nic nie zostało:

Łysiną głowa, ongi siwa, zaświeciła

I fortelu pań obu wnet się domyśliła.

\"Moje lube - powiada - z wdzięczności się cały

Rozpływam, żeście każdy włos mi wyskubały,

Gdyż mam z tego nie stratę, a korzyść jedynie.

Z mariażu nic nie będzie,

Boście, me boginie,

Chciały, bym zawsze i wszędzie

Spełniał tylko wasze kaprysy.

Na to za mądry jest łysy,

By wziął się na taką sztukę.

Pięknotki me, dziękuję ślicznie za naukę.\"

/J.Fontaine/
| Dodaj wpis w tym temacie | Spis tematów | Wyniki lottoStrona: 1 2 ... 86 87 88 ... 181 182
Wyślij wiadomość do admina