Forum strony www.multipasko.pl [Regulamin]


Dodaj wpis w tym temacie
Spis tematów
Login:

Hasło:
Strona: 1 2 ... 35 36 37 ... 44 45
Wyślij wiadomość do admina

Przewiń wpisy ↓

Kącik Grzegorza, sprawy ważne, ciekawostki..

2012-02-26 (07:51)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 500 990
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Na koniec, prawdopodobnie utworzę ostatni temat, i w nim zostawię tylko najważniejsze sprawy, wybrane z tematów, które utworzyłem wcześniej plus coś co jeszcze wpadnie mi w ręce.
2012-02-26 (11:48)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 057
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ich mężowie, jak miliony Polaków, wyjechali do pracy za granicę. Chcieli zarobić na lepsze życie dla swojej rodziny, ale zapłacili za to wysoki rachunek: pogłębiły się kryzysy małżeńskie, a więź z dziećmi została zerwana. Mówią, to już nie jest ten sam człowiek, a i one się zmieniły.
2012-02-26 (11:49)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 058
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ich mężowie, jak miliony Polaków, wyjechali do pracy za granicę. Chcieli zarobić na lepsze życie dla swojej rodziny, ale zapłacili za to wysoki rachunek: pogłębiły się kryzysy małżeńskie, a więź z dziećmi została zerwana. Mówią, to już nie jest ten sam człowiek, a i one się zmieniły.



Małgorzata 45 lat, księgowa z Katowic: Radek miał już dość pracy za grosze. Jest budowlańcem. Mówił, że tutaj nigdy się nie dorobi, a ludzie wyjeżdżają za granicę i bogacą się. Policzył, że za tę samą pracę w Irlandii zarobi kilka razy więcej niż w kraju. Mieliśmy dom, od kilku lat w stanie surowym. Nie było za co go wykończyć. Kisiliśmy się w kawalerce z dwójką dzieci. Jacuś, najmłodszy synek ma wadę serca, po macierzyńskim nie wróciłam do pracy. Ciągle musiałam z nim jeździć do lekarzy. Żyliśmy z jednej pensji.



Na lotnisku płakałam jak bóbr, kochałam go, mamy dzieci. Zastanawiałam się, jak ja będę bez niego żyła, jak sobie dam radę. Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozłąka będzie dla naszej rodziny tak trudnym doświadczeniem, że w końcu doprowadzi do rozstania. Gdybym to wiedziała, to pal licho ten dom, może kiedyś byśmy go skończyli i bez euro. Rodzina jest ważniejsza, a tak moje dzieci dziś wychowują się bez ojca. Ale mądry Polak po szkodzie.



Dzwonił codziennie. Ale doszliśmy do wniosku, że za dużo kasy idzie na telefony. Lepiej więcej zaoszczędzić i szybciej wrócić. Przez pierwsze pół roku przyjeżdżał raz w miesiącu, ale znowu liczyliśmy ile na to idzie, ile kafelek do nowego domu można by kupić. Przyjeżdżał cztery razy do roku. Na początku było mi bardzo ciężko, a potem przyzwyczaiłam się. Dzieciaki też coraz rzadziej pytały o tatę. Miały trochę więcej zabawek, lepsze ciuchy. Kiedy Jacuś podrósł poszłam do pracy w szkole, do księgowości. Nie wiem kiedy zleciało te 7 lat.



I nagle on wraca do Polski. Mówi, że na zawsze. W Irlandii kryzys, zarobki lecą na łeb na szyję. Przestaje się opłacać, chce być blisko rodziny. Dzwoni w poniedziałek, a w piątek jest już w domu. Nawet nie dał nam czasu na oswojenie się z tą myślą. Z jednej strony cieszyłam się, ale gdzieś pod skórą czułam jakiś niepokój. Zastanawiałam się, jak to będzie. Nie było go z nami prawie 7 lat. Dzwonił, pisał, ale to przecież nie to samo. Cały czas mówiłam o tym, że chcę, żebyśmy w końcu byli razem. I nie kłamałam. Ale jak stanęłam przed faktem dokonanym, to przestraszyłam się.



Wszystko było jakoś nie tak. Dzieci go nie słuchały. Ale jak miały słuchać, jak wyjeżdżał były jeszcze malutkie, jak wrócił już chodziły do szkoły. Szymon ma 12 lat, Jacuś 9. Mówił, że go ignorują. One go nie ignorowały, ale przyzwyczaiły się, że tata jest tylko od dawania prezentów. W domu były ciągłe wojny, on stawiał im wymagania, a one leciały do mnie na skargę. Zwykle popierałam jego decyzję: mają chodzić na dodatkowy angielski; starszy syn nie może od kolegi wracać o 21 pierwszej, ma być najpóźniej o 19 w domu. W sumie był dość surowym ojcem. Pamiętam, jak młodszy syn podczas jakiejś awantury wykrzyczał mu „Ty nie jesteś moim tatą. Ja chce być z mamą”. Widziałam, że mąż miał łzy w oczach. Prosiłam go, żeby dał dzieciakom czas, nie musztrował ich tak, a przyzwyczają się do niego i wszystko będzie dobrze.



Ja i chłopcy chodziliśmy na obiady do szkolnej stołówki. Nie chciało mi się już gotować w domu tylko dla niego. A on jadł u swojej matki, ale narzekał, że od czego ma żonę, żeby w domu garnki były puste. Był spragniony domowego ciepła. Uświadomiłam sobie, że wszystko zmieniło się przez te lata, kiedy go nie było, że czas nie stanął w miejscu. Ja chyba w ogóle zaczęłam być samotną matką i radziłam sobie dobrze. Przyzwyczaiłam się do tej roli. A do tego w Polsce nie mógł znaleźć pracy, bo wszędzie za mało mu płacili, przyzwyczaił się do irlandzkich stawek. Był ciągle sfrustrowany i niezadowolony.



W Polsce wytrzymał dwa lata. W pewnym momencie powiedział, że wraca do Irlandii. „Rozwód” - jeszcze wtedy nie padło to słowo, baliśmy się je wypowiedzieć, ale ono już wisiało w powietrzu. Z Irlandii napisał mi maila, że może lepiej sprzedać ten wielki dom i kupić mieszkanie w bloku, będzie taniej i lżej. Napisałam mu, że połowę pieniędzy przeleje mu na konto. Nadal nie padło słowo rozwód, chociaż dzieliliśmy już wspólny majątek. W ciągu roku nie przyjechał do Polski ani razu. Dzwonił, żeby zapytać o dzieci. Napisał mi maila, że już do Polski raczej nie wróci, że chce się urządzić w Irlandii, że nie chce mi wiązać rąk, że w tej sytuacji rozwód będzie lepszy. Później od teściowej dowiedziałam się, że kogoś tam ma. Przysyła pieniądze, nie powiem. Najgorzej, że dzieci praktycznie nie znają swojego ojca. Widza go dwa razy do roku. Latem starszy syn był u niego przez miesiąc na wakacjach. Mówił, że było fajnie, że będzie miał siostrę.

2012-02-26 (11:51)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 061
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Rozmowa z Justyną Święcicka, psychologiem, autorką wielu poradników:



Co się dzieje w związkach ludzi, którzy wiele miesięcy są daleko od siebie?



Na każdym etapie dłuższego rozstania pojawiają się różne emocje i oczekiwania. Kiedy partnera nie ma wiele miesięcy jest smutek. Nie ma go też, kiedy partnerka potrzebuje wsparcia w podejmowaniu co dziennych decyzji, chociażby dotyczących dzieci. Ojciec, który jest na końcu świata wypada z życia rodziny, z wychowania dzieci. Życie nie polega na czekaniu. W końcu druga osoba musi zorganizować swój świat bez partnera. Często czuje się samotna, więc szuka nowych znajomych, nowych zainteresowań. Nie ma w tym nic złego, bo dzięki temu nie popada w zgorzchnienie. Tworząc swój świat może jednak daleko odejść od partnera. A z drugiej strony partnerka, która się rozwija jest osobą ciekawszą. On przecież też się zmieniał, poznawał nowy kraj, język, obyczaje.



Ale on w końcu wraca, a ona ma nowe życie.



Jak się pojawia na weekend, czy święta, są fajerwerki. Rodzą się oczekiwania, że będzie fantastycznie: prezenty, łzy radości. Ale to wszystko na chwilę. Jak wraca na stałe to jest dezorganizacja życia rodzinnego. Kobieta mówi: już ułożyłam sobie życie rodzinne, pracę, wolny czas, a teraz wszystko jest inaczej, on przewraca je do góry nagami. Zmieniają się ludzie za granicą, zmieniają się ci, co zostają w kraju. Może się okazać, że któreś z nich jest innym człowiekiem, na innym etapie i czasami trudno się spotkać. I wtedy związki się rozpadają.



Co zrobić, żeby związek na odległość przetrwał próbę czasu?



- Pomocna jest technika, internet. Partnerzy nawet co dziennie mogą ze sobą rozmawiać na skype, sms-ować, pisać maile, dzwonić. Mogą być w stałym kontakcie, wtedy on wie, co się dzieje w domu, wspólnie podejmują decyzje dotyczące ich rodziny, może też pogadać z dziećmi. Nie wypada tak zupełnie z życia rodziny. A kiedy po powrocie okaże się, że trudno jest być ze sobą, bo w gruncie rzeczy wiele się zmieniło, to warto poszukać pomocy specjalistów.



2012-02-26 (11:52)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 062
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Wrócił obcy człowiek



Magda 32 lata, polonistka z Białegostoku: Z moim mężem pobraliśmy się, bo wpadliśmy. Byliśmy młodzi, mieliśmy po 20 lat, razem chodziliśmy do liceum. Ale kochaliśmy się i chcieliśmy być razem. Studia kończyliśmy zaocznie. Dużo wtedy pomagali nam rodzice. Po polonistyce uczyliśmy w szkole, za niewielkie pieniądze. Mieszkaliśmy z moją mamą i marzyliśmy o samodzielności. Kiedy Adelka miała 5 lat postanowiliśmy, że on pojedzie do pracy do Londynu, do swojego brata.



Mijały kolejne lata, czułam, że jesteśmy od siebie coraz dalej. Trudno być małżeństwem przez telefon i od święta. Był tam 4 lata, jego rodzice obiecali, że dołożą nam do mieszkania. Zauważyłam też, że on przysyła coraz mniej pieniędzy. Tłumaczył się, że kryzys, jest coraz trudniej z pracą, ale ja miałam złe przeczucia. Powiedziałam: dość, wracaj i już.



Wrócił. Był niepocieszony. Wielki pan się zrobił? Drogi mu w Polsce nie pasują, bo dziurawe. Tak, jakby przed wyjazdem były same autostrady. W sklepie niemiła obsługa, w urzędach nic nie można załatwić, na poczcie kolejki na godzinę czekania. Ciągle marudził, że w tym kraju nikt nie ma szacunku dla czasu drugiego człowieka. Ja to wszystko wiem, ale on mówił tak, jakby to była moja wina, jakbym w międzyczasie miała wychować te panie w okienku na poczcie To już nie był ten sam człowiek – zawsze uśmiechnięty, mój Marek, który pocieszał: nie martw się, damy radę. I zawsze dawaliśmy.



Kłóciliśmy się właściwie o wszystko. Najbardziej o to, że on znika na całe wieczory i nie mówi, gdzie idzie, z niczego się nie tłumaczy. Bo on musi do ludzi. Tak mógł żyć sobie w Londynie, jak kawaler, ale w Polsce chciałam mieć męża. Liczyłam na to, że będzie przede wszystkim ze mną i z dzieckiem. Wspominałam, że kiedyś siedzieliśmy wieczorami z książkami w rękach, oglądaliśmy telewizję, rozmawialiśmy i było fajnie. A teraz on się nudził w domu. Może i nie mieliśmy czasu, żeby się wyszaleć. Ale dziecko jest ważniejsze, niż napicie się piwa z kolegami. Wyobrażałam sobie, że musiał nieźle imprezować w tym Londynie, przewalał kasę, zamiast odkładać. Zastanawiałam się, czy jak tak łaził po klubach i pił, to czy podrywał panienki. Nie dawało mi to spokoju. Zapewniał, że mnie nie zdradzał, wmawiał mi obsesję, ale widziałam, co się z nim dzieje. Nie mógł usiedzieć w domu.



Wychodził, a ja zostawałam z małą sama. Płakałam. Wracał koło północy i jeszcze mówił, że robi to dla mnie, że to wcale nie późno, że mógłby siedzieć w jakimś pubie i do rana. Nie pytał, czy ja też może chcę wyjść, bo dla niego oczywiste było, że jestem niańką na cały etat. Widziałam jak zagranica zmienia ludzi. Wrócił jakiś inny, obcy człowiek, co innego było dla niego ważne. Nie umiałam z nim żyć. Rok po powrocie wyprowadził się domu. Minęły dwa lata, ale nadal jest mi ciężko i chyba go kocham, takiego jaki był zanim stał się światowcem.



2012-02-26 (16:50)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 204
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

- Kościół mąci w głowach Polaków, bo żyje z kłamstwa. Parafialna filozofia mówi, że dziecko wychowane przez pedałów musi być pedałem. Chciałbym, żeby w Polsce związki partnerskie były zalegalizowane, a nawet małżeństwa, a pary homoseksualne mogły adoptować dzieci - powiedział w drugiej części rozmowy z Onetem Kazimierz Kutz.



Z Kazimierzem Kutzem, senatorem niezależnym, rozmawia Jacek Nizinkiewicz.



Jacek Nizinkiewicz: - Jak Pan zareagował na słowa abp. Józefa Michalika, który w liście pasterskim na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, napisał, że Kościół jest dziś "planowo atakowany" przez "różne środowiska libertyńskie, ateistyczne i masońskie". Czy rzeczywiście Kościół jest atakowany w Polsce?



Kazimierz Kutz: I słusznie Kościół jest atakowany. Kościół zamiast szerzyć miłość, szerzy nienawiść, wspierając jedną z partii politycznych. Kościół jest oderwany od społeczeństwa. A hierarchowie są zamknięci w swoich pałacach i już zupełnie nie wiedzą, co się dzieje wśród zwyczajnych ludzi. Raz w tygodniu odprawią mszę i na tym koniec. Kościół musi się zmienić, bo inaczej będzie tylko tracić. Najpierw powinien zbiednieć i wrócić do nauczania nauki chrystusowej. I pójść miedzy ludzi. Po co Kościołowi tyle bogactwa? Według doktryny, księża powinni być wśród ludzi i żyć w ubóstwie.



- A media o. Rydzyka nie są dyskryminowane?



- Politycy zawsze przymykali oko na Rydzyka i tak dorobił się królestwa. Rydzyka nikt nie dyskryminuje. Telewizja Trwam nie spełnia wymogów formalnych i dlatego nie dostała miejsca na multipleksie cyfrowym. To nie Rydzyk jest demonizowany w Polsce, ale to on demonizuje wszystko. Rydzyk nie jest kapłanem, a zwyczajnym biznesmenem, który korzystał na ulgach dla Kościoła. Rydzyk powinien ściągnąć sutannę, zając się biznesem i przestać żerować na swoim zawodzie.



- A czy duchowny może wzywać Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa i niepłacenia podatków, tak jak to zrobił ojciec Rydzyk słowami: "Ponad 90 proc. katolików przez swoje podatki utrzymuje tych, którzy niszczą Polskę, którzy występują przeciwko prawom katolików i Polaków. To jest nienormalne. Oni nie powinni płacić podatków. Powinien być powszechny zryw - nie dajemy wam nic"?



- Następnego dnia po wygłoszeniu tych słów do Rydzyka powinien zapukać prokurator. Rydzyk nie liczy się z prawem.



- Spore poruszenie wywołały w Polsce słowa Marii Czubaszek na temat aborcji, eutanazji i adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Czy w Polsce jest odpowiedni klimat pod te zmiany?



Czytaj pierwszą i drugą część wywiadu Onetu z Marią Czubaszek!



- O aborcji powinny decydować tylko kobiety. Kościół nie może się wtrącać w rodzenie dzieci, bo jak księża mieszają się w sprawy łóżkowe, to nigdy nic dobrego z tego nie wynika. Kościół traktuje kobiety jak zwierzęta do rodzenia dzieci. Nie zwracając uwagi na konsekwencje dla kobiet i dzieci. Bogaci ludzie nie chcą mieć wiele dzieci, a rodziny patologiczne i biedne płodzą je na potęgę, tworząc kolejne pokolenie osób niepożytecznych społecznie. Aborcja rozwiązałaby wiele problemów społecznych. Jestem pełen podziwu dla pani Czubaszek, która miała odwagę publicznie się wystawić. Stała się rzecznikiem kobiet, które bały się powiedzieć, że miały aborcję lub nie chcą mieć dzieci.



- A co z adopcją dzieci przez pary homoseksualne?



- W Polsce pokutuje rozumowanie, że dzieci wychowane przez pary homoseksualne wyrosną na homoseksualistów. To absurd. Kościół woli, żeby dzieci wychowywały rodziny patologiczne. Kościół mąci w głowach Polaków, bo żyje z kłamstwa. Parafialna filozofia mówi, że dziecko wychowane przez pedałów musi być pedałem. Chciałbym, żeby w Polsce związki partnerskie były zalegalizowane, a nawet małżeństwa, a pary homoseksualne mogły adoptować dzieci.



- Czy Polacy dojrzeli do dyskusji o eutanazji?



- Nie wiem jak Polacy, ale ja z wiekiem na pewno. Człowiek sam o sobie powinien decydować i takim swoim końcu, jaki będzie mu odpowiadał. Nie chciałbym być ciężarem dla innych. Moim świętym prawem jest decydowanie, kiedy chcę odejść. Trzymanie na siłę ludzi przy życiu jest niegodne.



- Jan Paweł II pokazał światu jak można umierać w cierpieniu, ale i godności.



- I to było piękne. Ale Bóg dał nam wolną wolę i prawo do zachowania godności. Eutanazja nie jest samobójstwem, ale prawem do decydowania o odejściu. Ja pewnego dnia sam nieproszony będę chciał powiedzieć: "Panie Boże, odchodzę". Śmierć to sprawa godności. Tak jak życie. Nie odbierajmy ludziom godności do dobrej śmierci. Mnie ten temat trapi coraz bardziej.



- Ma Pan czwórkę dzieci.



- Rozjechały mi się po świecie. Nie będę przymuszał dzieci, żeby się mną opiekowały i wracały do Polski specjalnie, żeby się starcem opiekowały. Od dzieci nie należy niczego żądać, trzeba im wszystko dać. A później co łaska. Tak mnie matka wychowała. Nie można być obciążeniem dla dzieci, ale i nie można żebrać od dzieci pomocy. Tak trzeba żyć, żeby dzieciom do końca pomagać, ale nie chcieć od nich niczego. Ja swoim dzieciom nie zamierzam sobą zawracać głowy.



- Jak to?



- Zasnę na zawsze. Są różne środki. Nie będę się wieszał, ani podcinał. Zostawię list dzieciom i odejdę.



- Jakie szanse na Oscara ma film Agnieszki Holland "W Ciemności"?



- "Kanał" już był. Temat wojny załatwił już Wajda. Hollywood jest już zmęczone holokaust-biznesem. "Pianista" Polańskiego to był holokaust-biznes. Sprawy żydów w Europie straciły już swój blask na świecie. Zawsze decydują walory estetyczne. Chciałbym, żeby Holland dostała Oscara, bo jej tak mocno na nim zależy. Oscary to jest hollywoodzkie targowisko, któremu w Polsce przypisujemy mesjańskie znaczenie. W Polsce niepotrzebnie Oscarem chcemy leczyć swoje kompleksy.



- A pan interesuje się jeszcze kinem?



- Nie oglądam już filmów, bo mieszkam na wsi. Nie ma tam kina. Ale oczywiście jest kościół. Jak to w Polsce.



Koniec części drugiej.

2012-02-26 (16:52)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 205
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Narazie zostawiam komentarze, potem się ustosunkuję, kto mówi prawdę, a kto nie mówi prawdy, kto się zna na rzeczy a kto plecie bzdury.
2012-02-27 (23:26)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 697
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[:D]

[ http://www.youtube.com/watch?v=jrp8CYlrevU ]
2012-02-27 (23:30)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 699
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[?]

[ http://www.youtube.com/watch?v=4UEoRN9asdw&feature=related ]
2012-02-27 (23:31)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 700
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[?]

[ http://www.youtube.com/watch?v=JpAcO5MTFow&feature=related ]
2012-02-27 (23:42)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 701
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[Super Bass-Nikki Minaj]

[ http://www.youtube.com/watch?v=WMUe1T-vPCo&feature=related ]
2012-02-28 (12:06)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 790
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Chcieli pomóc, dzisiaj sami muszą szukać ratunku. Tracą pieniądze, zdrowie, nierzadko muszą rezygnować z własnych planów i marzeń. Z obawy przed utratą dobrych relacji jednym podpisem wpędzili się w ogromne długi.



Monika o tym, że nie będzie miała wymarzonego mieszkania, dowiedziała się pół roku po ślubie, kiedy wybrała już idealne lokum i trzeba było pozyskać gotówkę na dokończenie transakcji.



Wszystko wyszło na jaw w banku. Mieliśmy już wszelkie potrzebne papiery, łącznie z umową przedwstępną sprzedaży i zaświadczeniami o zarobkach od naszych pracodawców. Wtedy właśnie konsultant poinformował w zasadzie tylko mnie, bo przecież Paweł doskonale o tym wiedział, że kredytu nam nie udzielą, bo Paweł jest zadłużony na prawie 300 tys. zł. Zrobiło mi się słabo, myślałam, że zemdleję. Nie mogłam w to uwierzyć. Wcześniej nic na to nie wskazywało. Wesele robiliśmy za swoje oszczędności, Paweł nigdy nie narzekał na brak pieniędzy. Co prawda dorabiał po pracy, ale zawsze mówił, że to dla nas, na przyszłość – wspomina.



Monika o tym, że nie będzie miała wymarzonego mieszkania, dowiedziała się pół roku po ślubie, kiedy wybrała już idealne lokum i trzeba było pozyskać gotówkę na dokończenie transakcji.



Wszystko wyszło na jaw w banku. Mieliśmy już wszelkie potrzebne papiery, łącznie z umową przedwstępną sprzedaży i zaświadczeniami o zarobkach od naszych pracodawców. Wtedy właśnie konsultant poinformował w zasadzie tylko mnie, bo przecież Paweł doskonale o tym wiedział, że kredytu nam nie udzielą, bo Paweł jest zadłużony na prawie 300 tys. zł. Zrobiło mi się słabo, myślałam, że zemdleję. Nie mogłam w to uwierzyć. Wcześniej nic na to nie wskazywało. Wesele robiliśmy za swoje oszczędności, Paweł nigdy nie narzekał na brak pieniędzy. Co prawda dorabiał po pracy, ale zawsze mówił, że to dla nas, na przyszłość – wspomina.



Dopiero jak przyszło co do czego, Paweł przyznał się, że podżyrował rodzicom pożyczkę na kupno domu. Część kredytu spłacili, ale kiedy powinęła im się noga w interesach, wszystko spadło na barki Pawła. Teraz nie dość, że nie mamy własnego mieszkania, to zostaliśmy z długami i to nie swoimi – dodaje.



Monika i Paweł są o tyle w komfortowej sytuacji, że o konieczności spłaty kredytu dowiedzieli się stosunkowo wcześnie. Bywa, że o nie swoich długach ludzie dowiadują się tuż przed zajęciem ich majątku przez komornika, a to dlatego, że kredytobiorcy zapominają poinformować żyrantów, że nie spłacają swoich zobowiązań.



Zobowiązania niestraszne…



Mimo tego że nad poręczycielami ciąży widmo spłaty kredytów w razie gdyby kredytobiorcy sami sobie z nimi nie radzili, nie maleje liczba osób, które decydują się na pomoc tego typu. Najczęściej kredyty poręcza się rodzinie, znajomym i współpracownikom, głównie pod presją utraty dobrych relacji z nimi. Niestety, decydując się na poręczenie kredytu, musimy być w pełni świadomi konsekwencji, jakie będziemy musieli ponieść, jeśli osoba, której żyrowaliśmy, nie będzie spłacała swoich zobowiązań.



Osoba poręczająca, wyrażając chęć niesienia pomocy kredytobiorcy, musi być w pełni świadoma konsekwencji, jakie może przynieść poręczanie działań drugiej osoby, tym bardziej, że zawierane umowy zwykle jasno wskazują, że poręczyciel zobowiązuje się do zapłaty, jeśli główny dłużnik nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań – informuje Tadeusz Broś, dyrektor operacyjny departamentu windykacji EULEO Wierzytelności.



Żyrowanie kredytów i innych zobowiązań z jednej strony może pomóc znajomemu czy członkowi rodziny, ale może również skutkować utratą majątku żyranta oraz jego zdolności kredytowej, a warto pamiętać, że w przyszłości poręczyciel sam może stanąć przed koniecznością zaciągnięcia zobowiązania, np. wobec banku, a przez nieuczciwego znajomego, stanie się to po prostu niemożliwe – dodaje.



Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu



O tragedii osób, które poręczyły kredyty, a dzisiaj toną w nie swoich długach, najwięcej mogą powiedzieć windykatorzy. Niestety, mimo swego rodzaju zrozumienia i współczucia dla pokrzywdzonych osób, zobowiązani są do traktowania żyrantów w taki sam sposób, jak głównych dłużników. Jest to zadanie niezwykle trudne, bo najczęściej są to rodzinne tragedie.



Takich sytuacji jest niestety bardzo wiele – mówi Tadeusz Broś. – Przykład, z którym spotykamy się niezwykle często, to sytuacja, w której dzieci w przypływie wybujałej fantazji i chęci łatwiejszego według nich życia, otwierają działalność gospodarczą, zaciągając kredyt. Rodzice, często aby pomóc dzieciom, poręczają ich kredyt. W wielu przypadkach niestety okazuje się, że prowadzenie własnej działalności przerosło dzieci, a rodzice ponoszą konsekwencje ich nieodpowiedzialnych decyzji i zmuszeni są spłacać ich zobowiązania – opowiada.



W taki sposób w ogromne długi wpadli państwo Halina i Marian z Zamościa. – Syn zapewniał nas, że ma pomysł na interes życia, że wreszcie nam wszystkim zacznie się dobrze żyć – opowiada pani Halina.



Na start trzeba mu było 400 tys. zł, ale żeby taki kredyt dostać, musiał go wziąć na hipotekę. Przepisaliśmy mu więc mieszkanie – dodaje. – Ale pieniędzy ciągle mu było mało, ciągle powtarzał, że początki są trudne, że niedługo się to jakoś rozkręci. Mijał czas, braliśmy kredyt za kredytem, on jeździł po towar do Anglii, w Polsce nie miał jednak zbytu, a jak już ktoś kupował hurtowo, to zalegał z płatnościami. Trzeba było więc brać kolejne pożyczki na spłatę starych – dopowiada pan Marian.



Syn po roku zrezygnował, co się dało posprzedawał, ale to była kropla w morzu. My z mężem zaczęliśmy dorabiać na emeryturze, bo nie było już z czego spłacać rat. Syn uciekł przed wierzycielami do Anglii, a na nas spadły jego długi. Niedawno zlicytowano nasze mieszkanie. Gdyby nie rodzina, dzisiaj mieszkalibyśmy pod mostem – mówi pani Halina. – Kto by pomyślał, że tak będzie wyglądała nasza starość – dodaje ze łzami w oczach pan Marian.
2012-02-28 (12:07)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 791
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[?!]



Takich sytuacji jest niestety bardzo wiele – mówi Tadeusz Broś. – Przykład, z którym spotykamy się niezwykle często, to sytuacja, w której dzieci w przypływie wybujałej fantazji i chęci łatwiejszego według nich życia, otwierają działalność gospodarczą, zaciągając kredyt. Rodzice, często aby pomóc dzieciom, poręczają ich kredyt. W wielu przypadkach niestety okazuje się, że prowadzenie własnej działalności przerosło dzieci, a rodzice ponoszą konsekwencje ich nieodpowiedzialnych decyzji i zmuszeni są spłacać ich zobowiązania – opowiada.



2012-02-28 (12:13)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 793
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[Old man doing turtle freeze on a bottle]

[ http://www.youtube.com/watch?v=MLQ3Uz4ALb0&feature=related ]

2012-02-28 (12:30)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 501 802
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[Pilgrim's Plunge ,Holiday World Fly Around Video]

[ http://www.youtube.com/watch?v=8nhOvROvYus&feature=related ]
2012-02-29 (06:24)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 502 052
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Jerzy Wenderlich: - Rzeczywiście niby to pierwsze sto dni, a rząd Donalda Tuska zdążył nabić sobie więcej guzów, niż w całej poprzedniej kadencji. W minionej kadencji rząd ten dużo naobiecywał, niewiele zrealizował. Teraz, być może w poczuciu pychy, że to tak wszystko łatwo idzie, uznał, że można gabinetowo coś obmyślać, podejmować decyzje, a ludzie i tak będą klaskać. Okazuje się, że nie. Przez pierwsze sto dni takich protestów ulicznych, które są zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju było stanowczo za dużo. Ustawa refundacyjna – można było uniknąć bałaganu, gdyby zrobić krótką nowelizację; sprawa ACTA – bez konsultacji podpisano umowę; Stadion Narodowy – woła o pomstę do nieba i to nie tyle z powodu odpraw dla dyrektorów, ile kosztów. Miał kosztować 800 milionów, a kosztuje prawie dwa miliardy. Słowem: rzeczywistość skrzeczy. Czy rząd będzie miał jakieś pomysły, nie tylko pijarowskie, na wyprostowanie tych pokomplikowanych spraw?



2012-02-29 (06:33)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 502 053
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

[Inna - Deja Vu]

[ http://www.youtube.com/watch?v=zr_c5rqvSg4&feature=relmfu ]
2012-02-29 (07:45)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 502 073
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Przerwa sie skonczyla i wsiadlam do busa i nagle uslyszalam glos tego chlopaka pytal czy moze sie dosiasc wiec sie zgodzilam myslac ze taka rozmowa umili mi jazde i nie bede juz myslala o tych zbereznych rzeczach ktore chce z Toba robic jak dojade bo to istna tortura jak kobiecie sie chce a nie moze.



[?]

[bo to istna tortura jak kobiecie sie chce a nie moze]
2012-03-01 (06:48)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 502 355
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Radosław Sikorski w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i" mówił o mocnej pozycji Polski w Unii Europejskiej. - Po raz pierwszy mamy sytuację, w której Polska o coś zaapelowała do UE, o solidarność z ambasadorami, których poproszono o wyjazd z Mińska i w ciągu dwóch godzin wszystkie państwa podjęły decyzję po myśli Polski - podkreślił polityk. - To pokazuje pozycję Polski w UE. W ciągu dwóch godzin cała Unia robi to, o co prosimy. Polska jest postrzegana w całym sąsiedztwie Unii Europejskiej, jako kraj, który dokonał udanej transformacji. Pół świata nam zazdrości - dodał.



2012-03-01 (06:49)

status Grzegorz30
Data rejestracji: 2010-09-11
Ilość postów: 5606

12653
wpis nr 502 356
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Posłowie chcą jak najszybciej wypełnić luki w przepisach i uniemożliwić prowadzenie działalności detektywom bez licencji. Jak się okazuje Krzysztof Rutkowski nie jest jedynym, który stosuje taką praktykę - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".



| Dodaj wpis w tym temacie | Spis tematów | Wyniki lottoStrona: 1 2 ... 35 36 37 ... 44 45
Wyślij wiadomość do admina