Forum strony www.multipasko.pl [Regulamin]


Dodaj wpis w tym temacie
Spis tematów
Login:

Hasło:
Strona: 1 2 ... 44 45 46 ... 92 93
Wyślij wiadomość do admina

Przewiń wpisy ↓

BEZ... K A S Z A N Y !!!!!!!!!!!!!!

2006-03-13 (21:11)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 099
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Wlodzimierz Wysocki



Nasze spotkanie



(przelozyl M. Jagiello)



Nasze spotkanie, co tu duzo kryc,

to bylo co, jak zywiolowa kleska,

ale zaczelimy ze soba zyc,

bez ogladania sie na skutki i nastepstwa.



Twoim znajomkom kazalem ic wont,

dalem, co mialem, wyciagnalem z blota,

choc sie za toba ciagnal dlugi rzad,

dlugachny rzad romansów twych przelotnych.



Potem walilem typów jakich w pysk,

dosyc paskudne miala towarzystwo,

chociaz, nie przecze, moglo byc wród nich

paru facetów fajnych mimo wszystko.



[...]



Palcem cie nie tkne, gdy sie zjawisz znów

zdrade wybacze, tylko przestan krecic,

zechcesz, Luzniki rzuce ci do stóp,

lub dam w prezencie caly Teatr Wielki!



Teraz sie wszystko zacznie jeszcze raz,

kolowrót spotkan i nocy intymnych,

a ja sie boje - ciebie, siebie, nas -

jak Japonczycy nowej Hiroszimy.

______________________________



A ja dalej za Mlynarskim...



\"Wiruje, wiruje tysiace szprych

w kole fortuny matuli

Ta balladka jest o tych

co sie za pewnie poczuli...\"



...i jeszcze, takze Mlynarski:



\"Moje ulubione drzewo

Leszczyna, leszczyna

Gdy ja za mocno przygiac w lewo

To w prawo sie odgina...\"

____________________



\"Hej, Ty w czarnej sukience...\"



\"Slucham, nikt nie wola\"



\"CZERWONA NA NIEJ SUKIENKA

CZERWONE WIRUJA SERCA

OD KACZALKA WARIATKA TANCZY

I SIE NIE LEKA...\"

__________________



\"Powrócmy jak za dawnych lat...\"



\"Halinka,

morowa dziewczyna

az leje sie linka

calowac ja.

Chlopaka

wsadzila do krzaka

dala mu buziaka

i mieje sie\"



\"...Gdzie sa chlopcy z tamtych lat...\"

____________________________



Pan Kajetan pisal wiersze liryczne, wystepowal w latach 50-tych w kabarecie \"Bim-Bom\", znal osobicie Kobiele, poszedl - wbrew sobie - na studia techniczne, jest inzynierem silników okretowych, cale zycie przepracowal w stoczni, w ubieglym roku mial zawal serca, jest samotnikiem, kocha zwierzeta.

Pan Kajetan dawno zapomnial o swojej lirycznej poezji. Zapomnial... az do wczoraj. Wczoraj Pan Kajetan znowu zaczepil swoja sasiadke wracajaca ze spaceru z psem. Zaczepil przy windach, na zapylonej od wiercenia betonu klatce schodowej.

I w tym szalenie romantycznym otoczeniu (pyl, wiszace kable, jakie ruby, kawalki blach i gabki do ocieplania rur) Pan Kajetannie mówil o swoim chorym sercu, zapomnial o bolacym kregoslupie. Pan Kajetan zaczal mówic o poezji, o budowie wiersza, jak pisac, by wiersz piewal, mial melodie...

Pan Kajetan, inzynier budowy silników okretowych otworzyl swoje wnetrze przed wojujaca, wciekla sasiadka.



Wczoraj poznalam prawdziwego Pana Kajetana, a jest jest moim sasiadem od kilkunastu lat. Obiecal mi pokazac swoje wiersze.



Jakze czesto popelniamy bledy oceniajac ludzi.

Prawdziwa wrazliwoc nie afiszuje sie.

Prawdziwa wrazliwoc patrzy na drugiego czlowieka glebiej, dostrzega intymnoc drugiego, jego wnetrze.



\"Ale przed Toba glab serca otworze

Smutno mi, Boze...\" (Adam Mickiewicz)

______________



Moja sukienka przybiera rózne kolory... teraz jest blekitna.
2006-03-13 (23:06)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 129
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Jonasz Kofta



\"Podróza kazda miloc jest\"



a pieknie piewa piosenke z tymi slowami (tak malo popularna - szkoda) Alicja Majewska.





Podróza kazda miloc jest

Za duzo kazda miloc chce

Choc gubia nas bezdroza serc

Nie zawahamy sie



Czasu coraz mniej do odjazdu

Coraz wiekszy lek przed zla gwiazda

Zostala nam ostatnia juz

Szansa, by z serca zetrzec kurz...



Podróza kazda miloc jest

Co róza wiatrów znaczy cel

Poniesie nas, gdzie, - nie wie nikt

W jakie noce i dni?



Bez miloci czas policzony

Los nam bilet dal w jedna strone

A na droge w nieznane - nadzieje...

Ze znajdziemy ja, jeli istnieje...



Podróza kazda miloc jest...

_____________________________



Czekam na pierwszy wiosenny deszcz.



Taka bywam czeciej.

A broni pod rózna postacia uzywam tylko z koniecznoci.

Kto to za mnie zrobi?
2006-03-13 (24:36)

status Mariusz
Data rejestracji: 2003-09-02
Ilość postów: 4323

22
wpis nr 53 147
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobia



Przestane Cie czytac



Cofasz sie

jeste wtórna analfabetka .

Wstyd



Tepak pisze se przez ========e a nie em



A na powaznie...

Nie lubie jak faceci uwazaja kobiety za idiotki.

Nie znosze, gdy byle=========== tempak============= na drabinie ignoruje co ja do niego mówie, gdy traktuje mnie jak powietrze.



Wtórny analfabetyzm



Wstyd!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
2006-03-13 (24:42)

status Mariusz
Data rejestracji: 2003-09-02
Ilość postów: 4323

22
wpis nr 53 148
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Ja bym tez ignorowal .



Brrrrrrr



2006-03-14 (22:26)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 282
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Tepy - nieostry.

Tempo pracy, mylenia, nauki...



Tempo reakcji faceta na drabinie wzroslo wprost proporcjonalnie do narastania we mnie wciekloci zwiazanej z jego brakiem reakcji, czyli z tempem ujemnym reakcji.



Nie wiem jaki poziom umyslowy (wyksztalcenie, wiedza) reprezentuje ten na drabinie - jest wiec TEMPAKIEM (od tempa).



_________________



MARIUSZ ma kilka fakultetów, prowadzi prywatna szkole, wszechstronnie wyksztalcony czlowiek, pelen wiedzy technicznej i humanistycznej.



Za wzór godny naladowania podaje wiersz Juliana Tuwima \"Nauka\", a przy tym popelnia k a r y g o d n e bledy ortograficzne. Stylistyczne pomijam, bowiem \"jezyk pseudoinaukowy\", którym posluguje sie Mariusz jest dosyc specyficzny i - byc moze, ze wiedze, która usiluje nam przekazac ten SUPERMÓZG - tylko w ten sposób potrafi.

To mnie specjalnie nie razi - sama takze mam swój styl pisania.



Jednak czcigodny respondencie, BOHATER zawsze pisze sie przez samo H. Tego ucza juz w najmlodszych klasach.

W pocie, który skomentowalam zwracajac Twa uwage na ten blad, powtórzyle ten wyraz z bledem az DWA RAZY!

Nie byla to pomylka, ale ewidentny, niepodwazalny brak podstawowych zasad pisowni. Tym bardziej razacy, ze eksponowany przez wiatowca na forum czytanym przez ludzi zamieszkujacych nawet Kanade, Japonie, Laponie... (itd.)

__________



Wracajac do mego bledu...

Fakt, popelnilam blad, a wyjanienie powyzsze (na poczatku) jest nieco sztucznym wybiegiem.

Jednak pisownia wyrazu tego zalezy od znaczenia w jakim zostal uzyty i moglam, piszac w emocjach, tenze blad zrobic. Zalezal on nie od mojej glupoty, ale od uzytego znaczenia.



BOHATER napisany przez \"CH\" wiadczy o cofaniu sie w wyksztalceniu.

I tutaj nie ma zadnej dyskusji.
2006-03-14 (22:42)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 286
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Po przeczytaniu postów z dwóch dni w temacie \"O sposobach mylenia w grach losowych\", cytuje Mariusza-Geniusza:



\"to musi gwóLdL wlozyc inna Pani \"



Mariuszu, a znasz piosenke wykonywana przez Pietrzaka - cyt. z pamieci - tylko urywek:



\"A tamta pani mnie inspiruje,

ja jestem potem jak po rosie kwiat...\"



Takie panie pewnie tez sa potrzebne.

No i któz, raczej któraz mnie zastapi?
2006-03-14 (22:45)

status Sonda
Data rejestracji: 2005-02-20
Ilość postów: 2184

707
wpis nr 53 287
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

\"Nie ja\"
2006-03-14 (23:28)

status Kukola
Data rejestracji: 2005-06-02
Ilość postów: 498

971
wpis nr 53 295
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobia! Jeste niepowtarzalna!!!
2006-03-14 (23:44)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 301
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Wszyscy jestemy niepowtarzalni.

A inspirowac mi sie juz nie chce.
2006-03-14 (23:50)

status halah
Data rejestracji: 2005-01-30
Ilość postów: 1207

604
wpis nr 53 302
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

-tak trzymaj, ,,
2006-03-14 (23:59)

status bravo
Data rejestracji: 2005-06-05
Ilość postów: 3646

979
wpis nr 53 308
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

~ List do Malego Ksiecia ~



zagubieni - Ksiaze - jestemy

pod gwiazdami grzejemy rece

niebo mieje sie szeroko

nasze niebo to jednak co wiecej



niespokojnie - Ksiaze - zyjemy

wród szeptanych krucho skarg

dzien do dnia sie dodaje

w dobra gwiazde trzeba wierzyc nam



nasze wieczne ucieczki - wycieczki

nasze wzdychanie w nieznane

kiedy niebo cie olni

wiesz ze zaczal sie wielki taniec



pod gwiazdami - Ksiaze - jestemy

pod gwiazdami grzejemy rece

niebo mieje sie szeroko

i nie trzeba wtedy nic wiecej



Adam Ziemianin



2006-03-14 (24:02)

status bravo
Data rejestracji: 2005-06-05
Ilość postów: 3646

979
wpis nr 53 309
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

~ Sonet XXXIV ~



Czemu tak piekny dzien mi obiecale,

Kazac wyruszyc bez oponczy w droge,

A póLniej chmurom zlym dopac mnie dale,

Kryjac w oparze zgnilym swa urode?





Nie doc, ze chmury przebile swa moca

I suszysz deszczu lad na twarzy mojej;

Któz moze cieszyc sie taka pomoca,

Gdy ból zostaje, choc rana sie goi?





Nie mozesz skrucha leczyc bólu mego;

Straty mej zalem nie zaplacisz przecie.

Niewielka ulge daje zal winnego,

Gdy inny dLwiga krzyz winy na grzbiecie.





Ach, lecz lez perly twoja miloc traci!

Wszystkie uczynki zle ten skarb oplaci.





William Shakespeare
2006-03-14 (24:26)

status Sonda
Data rejestracji: 2005-02-20
Ilość postów: 2184

707
wpis nr 53 321
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Bravo, jeli móglby wskazac gdzie moglabym poczytac te piekne sonety Williama Shakespear\'a, bylabym wdzieczna
2006-03-14 (25:22)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 337
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Wlodzimierz Wysocki w oryginale.



(Piosenke te po polsku piewa Maryla Rodowicz)





КОНИ ПРИВЕРЕДЛИВЫЕ



Вдоль обрыва, по-над пропастью, по самому краю

Я коней своих нагайкою стегаю, - погоняю, -

Что-то воздуху мне мало, ветер пью, туман глотаю,

Чую, с гибельным восторгом - пропадаю, пропадаю!



Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!

Вы тугую не слушайте плеть!

Но что-то кони мне попались привередливые,

И дожить не успел, мне допеть не успеть!



Я коней напою,

Я куплет допою,-

Хоть немного еще постою на краю!...



Сгину я, меня пушинкой ураган сметет с ладони,

И в санях меня галопом повлекут по снегу утром.

Вы на шаг неторопливый перейдите, мои кони!

Хоть немного, но продлите путь к последнему приюту!



Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!

Не указчики вам кнут и плеть.

Но что-то кони мне попались привередливые,

И дожить я не смог, мне допеть не успеть.



Я коней напою,

Я куплет допою,-

Хоть немного еще постою на краю!...



Мы успели - в гости к богу не бывает опозданий.

Так что ж там ангелы поют такими злыми голосами?

Или это колокольчик весь зашелся от рыданий,

Или я кричу коням, чтоб не несли так быстро сани?



Чуть помедленнее кони, чуть помедленнее!

Умоляю вас вскачь не лететь!

Но что-то кони мне достались привередливые,

Коль дожить не успел, так хотя бы допеть!



Я коней напою,

Я куплет допою,-

Хоть мгновенье еще постою на краю!..
2006-03-14 (25:30)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 339
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

A w notatniku mialam polskie bukwy



Chodzilo o piosenke \"Konie narowiste\".

Szlag by to trafil.
2006-03-14 (25:40)

status stanisław
Data rejestracji: 2004-11-22
Ilość postów: 1198

2831
wpis nr 53 343
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Fobia, jutro przychodza fachowcy.



Laska narychtowana?
2006-03-14 (25:58)

status fobia1
Data rejestracji: 2003-09-15
Ilość postów: 5409

31
wpis nr 53 346
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Stanislawie, jutro sa urodziny mego Ojca a Twego imiennika, takze Stanislawa. Z pewnocia mi pomoze i laska po mojej Mamie nie bedzie potrzebna.





Wracam do Wysockiego

Chociaz pierwsza zwrotke polskimi bukwami przepisalam. Dalej nie mialam ciepliwoci.



KONI PRIWIEREDLINYJE



Wrol obrywa, po-nad propastiu, po samomu kraju

Ja koniej swoich nagajkoju stiegaju, - poganiaju, -

Szto-to wozduchu mnie malo, wietier piu, tuman glotaju,

Czuju, z gibielnym wostorgom - propadaju, propadaju!



Czut pomiedliennieje, koni, czut pomiedliennieje!

Wy tyguju nie sluszczajtie plet\'!

No szto-to koni mnie popalis priwieredliwyje,

I pozyt\' nie uspiel, mnie dolet\' nie uspiet\'!



Ja kaniej napaju.

Ja kuplet dopaju,

Chot\' niemnogo jeszzcze postoju na kraju!...
2006-03-15 (03:10)

status bravo
Data rejestracji: 2005-06-05
Ilość postów: 3646

979
wpis nr 53 354
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Dla Sondy







Sonety Williama Shakespeare\'a





I



Niech najpiekniejsze stworzenia sie mnoza,

By mierc nie mogla ciac rózy urody,

A gdy ja zwiedla w grób lata uloza,

Zakwitl wspomnieniem spadkobierca mlody.

Lecz ty, wpatrzony w twoje oczy jasne,

Ogien swój sycisz swym tylko plomieniem,

W ugory zmieniasz zyzne pola wlasne,

Wrogu swój, pastwisz sie nad swym cierpieniem,

Choc wiezy blask twój w krag ozdabia ziemie...

Jedyny pole rozemianej wiosny,

W twym paku cala twa zawartoc drzemie

I skapiac trwonisz, o glupcze zalosny.

Pozaluj wiata, splac mu naleznoci,

Nim grób je pozre, a z nimi twe koci.







II



Gdy zim czterdzieci obejmie twe czolo,

Bruzdzac gleboko lake twej pieknoci,

Plaszcz twej urody, dzi ceniony wkolo,

Zmieni sie w nedzny lachman bez wartoci.

Wówczas spytany, gdzie twe piekno skryte,

Gdzie wszystkich twoich dni szczeliwych skarby,

Nie mów, ze w oczach zapadlych odbite,

Gdyz samochwalstwo takie godne wzgardy.

Bardziej pochwala piekna wizerunek,

Gdy rzekniesz: \"Staroc moja niech zaliczy

To dziecko liczne na wlasny rachunek\",

W dowód, ze pieknoc po tobie dziedziczy.

W nim sie na staroc twa mlodoc odrodzi,

W twej krwi goracej, choc ja wiek ochlodzi.









III



Wejrzyj w zwierciadlo i powiedz odbiciu:

Czas nadszedl, z twarzy twej nowa powstanie.

Swiat zwiedziesz, nie chcac odzyc w nowym zyciu,

A która z matek bezdzietna zostanie.

Bo gdziez sa piekne nie zorane lona,

Gardzace orka twoja gospodarna?

Któz w swej próznoci bezpotomnie skona,

Do grobu niosac wlasna miloc marna?

Zwierciadlem matki jeste; swej mlodoci

Kwiecien dostrzega w tobie powtórzony;

Tak ty przez okna wlasnej sedziwoci

Ujrzysz wiek zloty swój, nie pomarszczony.

Lecz jeli zyjesz, o pamiec nie dbajac,

Zyj sam; swój obraz zgladzisz umierajac.









VI



Wiec nie daj, aby dlon zimy spekana

Starla twe lato, nim wyciag zgromadzi;

W najslodszym skarbcu niechaj przechowana

Bedzie twa pieknoc, nim sie sama zgladzi.

W lichwie tej nie ma niczego zdroznego,

Gdy ów, kto winien, z radocia dlug placi.

Dla siebie splodzisz owego drugiego;

A dziesiecioro dziesieckroc wzbogaci.

Dziesieckroc wiecej radoci miec bedziesz,

Gdy ta dziesiatka znów da twe odbicie;

Cóz mierc uczyni, gdy kiedy odejdziesz,

Jeli w potomstwie przechowasz swe zycie?

Nie badL uparty; twa pieknoc zachwyca

Nie po to, by mial w robactwie dziedzica.











VII



Spójrz, gdy na wschodzie wiatloc pelna laski

Unosi glowe ozdobna plomieniem,

Oko hold sklada widzac jego blaski

I ów majestat wiety czci wejrzeniem.

Na nieba stromy szczyt, gdy dotrze dzielne

Jak krzepki mlodzian z dojrzala ochota,

Wciaz pieknoc jego czcza oczy miertelne

I dalej ida z nim w pielgrzymke zlota.

Lecz gdy znuzonym rydwanem sie stoczy

Z góry jak starzec, który w mrok sie wlecze,

Wzniosa sie wyzej korne dawniej oczy,

A ich wejrzenie ku innym uciecze.

I ty, gdy minie poludnia godzina,

Umrzesz samotnie, gdy nie poczniesz syna.











XVI



Lecz czemu nie chcesz wejc w zaciete boje

Z Czasem, tyranem krwawym i niegodnym?

I nie wybronisz sie ruinie swojej

Godziwiej niLli mym wierszem bezplodnym?

Stoisz na godzin najszczeliwszych szczycie,

Niejeden ogród dziewiczy i zyzny

Woli twym kwiatom cnotliwie dac zycie,

Niz malowane miec twe podobizny.

Tak zycie zyciu ponaprawia szkody;

Ja piórem ani Czas rylcem nie wzbudzi

Twojego wnetrza i twych lic urody,

I zyc nie bedziesz wiecej w oczach ludzi.

Kto siebie odda, ten siebie odszuka;

Zyj, gdy nakreli cie twa slodka sztuka.











XVIII



Czy mam przyrównac cie do dnia letniego?

Jeste piekniejszy i bardziej lagodny.

Wiatr strzasa platki paka majowego

I zbyt jest krótki lata czas pogodny.

Czasem zar zbytni w oku slonca blyszczy

Lub chowa ono zlote lico w chmury;

Wszystko, co piekne, swoje piekno niszczy

Przypadkiem albo zmiennocia Natury.

Nie zwiednie jednak, ginac w zapomnieniu,

Twe wieczne lato, a twe piekno czyste

Przetrwa. Nie bedziesz bladzil w Smierci cieniu;

Zyj tu, wpleciony w strofy wiekuiste.

Póki ma ludzkoc wzrok, a w piersi tchnienie,

Bedzie zyl wiersz ten, a w nim twe istnienie.











XIX



Stepiaj pazury lwa. Czasie zarloczny,

Ziemi kaz pozrec kwiat potomstwa swego,

Rwij ostre zeby z szczek tygrysa mrocznych,

Spal sedziwego Feniksa w krwi jego.

I zlo, i dobro mozesz tworzyc przecie,

Komu chcesz tylko. Czasie, w swej pogoni,

Wszystkim przelotnym slodyczom na wiecie;

Lecz jednej zbrodni najgorszej ci wzbronie.

O, niech nie zryta bedzie twarz kochana

Rylcem twych godzin i szyderczym piórem

I pozostanie przez Czas nie zbrukana,

Dla ludzi przyszlych bedac licznym wzorem.

Lecz krzywdL go. Czasie stary: ujdzie szkody,

W wierszu mym wiecznie pozostanie mlody.









XX



Natury reka ty namalowany

Jako kobieta, mych zadz pani-panie.

Kobiece serce masz, lecz bez odmiany

Falszywej, jaka zna kobiet kochanie.

Okiem janiejszym niz ich wokól toczysz;

Wszystko, co ujrza, zloca twe spojrzenia;

Mezczyzno z barwy, tysiac barw jednoczysz,

Wzrok mezczyzn kradniesz i kobiet marzenia.

Jako kobieta zostale stworzony,

Ale Natura tworzac cie przysnela

I tak zostale ze mna rozlaczony,

Gdyz co dodajac, ciebie mi odjela.

Lecz ze stworzony dla kobiet radoci,

Mnie kochaj, od nich bierz skarb ich miloci.











XXI



Natchnienie Muzy mej nie jest podobne

Tym, których natchnie pieknoc malowana.

Chca, by sluzylo im niebo ozdobne,

A pieknoc milej byla porównana

Z wszystkim, co piekne- z próznoci dokladka -

Z ksieLycem, sloncem, skarbem skal i morza,

Z kwiatem kwietniowym, z kazda rzecza rzadka,

Która otacza wielki krag przestworza.

Niech szczerze pisze mój afekt goracy;

Uwierz, ze mily jest piekny jak dziecie

W oczach swej matki, chociaz nie tak lniacy

Jak janiejace w niebie zlote wiece.

Wiecej niech powie, kogo jezyk lechce.

Ja nie wychwalam, bowiem sprzedac nie chce.









XXII



W zwierciadle wlasnej nie ujrze staroci

Póki mlodoci jeste bliLnim bratem,

Lecz gdy w twym licu lad czasu zagoci,

Niech mierc dni moje rozlaczy ze wiatem,

Gdyz cala pieknoc, która ciebie kryje,

Jest szata; serce me ona okrywa,

Które w twej piersi jak twoje w mej zyje,

Jakze wiec moge starszym sie nazywac?

O mily, czuwac chciej nad soba pilnie,

Jak ja, najpilniej, chce czuwac nad toba,

Twe serce noszac i strzegac usilnie,

Jak dobra nianka dziecko przed choroba.

Nie zadaj zwrotu, gdy bedzie umierac

Serce me. Dale swe, by nie odbierac.









/ jutro ciag dalszy Sondo/



































2006-03-15 (11:43)

status Sonda
Data rejestracji: 2005-02-20
Ilość postów: 2184

707
wpis nr 53 364
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

Dziekuje Ci Bravo Trudno jest mi opisac co czuje czytajac te Sonety, ale jedno jest pewne, trafile nimi w samo sedno. Jak moglam je wczeniej przeoczyc a moze dopiero dojrzalam do Williama Shakespeare\'a.

W chwili obecnej - Sonety sa dla mnie innym spojrzeniem, tak jakby przejrzeniem. Dzieki.
2006-03-15 (18:22)

status bravo
Data rejestracji: 2005-06-05
Ilość postów: 3646

979
wpis nr 53 405
[ CZCIONKA MONOSPACE ]

... dla Sondy



c.d.









XXIII



Jak lichy aktor, co stojac na scenie,

Zapomnial z trwogi slów do swojej roli

Lub ogarniete wcieklocia stworzenie,

Któremu gniew sie ruszyc nie pozwoli,

Tak ja, nie wierzac, bym umial wyslowic

Nadmiar miloci, stracilem juz wiare

I tone w uczuc wezbranych powodzi

Pod namietnoci zbyt wielkim ciezarem.

O, niech wiec za mnie mówia ksiegi moje,,

Milczacy serca mojego poslowie,

Które o miloc blaga i nagrode,

Chociaz slowami tego nie wypowie.

Chciej pojac, co tu ciche serce glosi:

Sluchac oczyma to madroc miloci..











XXVI



Czcigodny wladco mej miloci, ty mnie

Zmienil w wasala, wiazac z soba, panie.

Do ciebie le me przeslanie w tym pimie,

W którym nie dowcip lni, lecz przywiazanie.

Choc przywiazanie wielkie, dowcip maly

Móglby je z braku slów wielce zubozyc;

Lecz moze jaki odruch doskonaly

Da ci je, nagie, w glebi duszy zlozyc.

Az kiedy jaka gwiazda pomylnoci

Zechce obdarzyc mnie pieknym aspektem

I sprawi szaty mej nagiej miloci,

By mógl ja darzyc najslodszym respektem.

Wówczas ma miloc odwaze sie glosic;

Wczeniej o sad twój nad nia nie chce prosic.











XXVII



Strudzony droga, wierze, ze odnowie

Sily, gdyz loze do spoczynku wzywa;

Lecz rozpoczyna sie podróz w mej glowie,

Pracuje umysl, gdy cialo spoczywa.

Myl w okolice uchodzi dalekie

Pragnac do ciebie w pielgrzymke wyruszyc;

Opadajaca unosi powieke

I patrze w ciemnoc lepa. Tylko w duszy

Dostrzega cien twój wyobraLni oko,

Który jak klejnot noc te rozpromienia

I zawieszony w ciemnoci wysoko

Noc stara w mloda, brzydka w piekna zmienia.

Spójrz! Za dnia cialo, noca myl daremnie

Przez ciebie spokój traca i przeze mnie.











XXVIII



Jakze powracac mam pelen radoci,

Gdy brak milego spoczynku mnie dreczy?

A noc mi po dniu ulgi nie przynosi

Lecz mnie dzien w nocy, a noc za dnia meczy?

Choc sa wrogami, lecz drecza mnie razem;

Zgode zawarli i zadaja meki:

Jedno znuzeniem, a drugie nakazem,

Bym zyl od ciebie z dala wród udreki.

Chcac dzien uglaskac, mówie, ze go zdobisz,

Kiedy blask niebios zakryja obloki;

A smaglej nocy powiadam, ze zlocisz

Niebo bezgwiezdne i rozjaniasz mroki.

Jednak dzien, co dzien, me smutki przedluza.

A noc w cierpienie, co noc, mnie zanurza.











XXIX



Gdy los i ludzie czestuja mnie wzgarda,

Chce milosierdzie wzbudzic w gluchym niebie;

Placze i zale sie na dole twarda,

I klne upadek mój patrzac na siebie.

Chce miec bogatsza nadzieje przyszloci,

Miec rysy innych i przyjaciól rzesze,

Dobra jednego, innego zdolnoci,

Gdyz tym, co moje, zgola sie nie ciesze.

Lecz gdy od myli tych brzydnie mi zycie,

Wraca o tobie myl, a moja dusza

Niby skowronek zrywa sie o wicie

I hymn podnoszac, bramy niebios wzrusza;

Gdyz twej miloci najslodsze wspomnienie

Sprawia, ze z królem losu nie zamienie.











XXX



Gdy w kregu myli slodkich uciszonych,

Sprawy minione wspominac próbuje,

Wzdycham za strata rzeczy upragnionych

I utracony czas znów oplakuje.

Lez nie znajace oczy znowu placza

Za przyjaciólmi zgaslymi w ciemnoci,

Za widokami których nie zobacza;

Lza wieza rosi ból dawnej miloci.

Boleje wówczas nad bolecia przeszla,

Ponownie tracac to, com ongi stracil;

Cierpie cierpieniem, które juz odeszlo,

Placac znów, jakbym juz raz nie zaplacil.

Lecz gdy o tobie, mily, myl nadplynie,

Straty me nikna, caly smutek ginie.











XXXI



Pier wzbogacile sercami wszystkimi,

Których nie widzac, za zmarle je mialem;

Rzadzi tam Miloc z przymiotami swymi

I mili, których w mylach pochowalem.

Lez wiatobliwych i zalobnych wiele

Pobozna miloc skradla z oka mego,

By splacic zmarlych. Ale przyjaciele

Skryli sie, zyjac na dnie serca twego!

Ty grobem, w którym miloc pogrzebana

Zyje, a moi kochankowie zmarli

Maja tam czastke, ongi im oddana;

Te wlasnoc wielu tobie przekazali.

W tobie ich obraz widze ukochany,

Tobie- im wszystkim- we wszystkim oddany.











XXXIV



Czemu tak piekny dzien mi obiecale,

Kazac wyruszyc bez oponczy w droge,

A póLniej chmurom zlym dopac mnie dale,

Kryjac w oparze zgnilym swa urode?

Nie doc, ze chmury przebile swa moca

I suszysz deszczu lad na twarzy mojej;

Któz moze cieszyc sie taka pomoca,

Gdy ból zostaje, choc rana sie goi?

Nie mozesz skrucha leczyc bólu mego;

Straty mej zalem nie zaplacisz przecie.

Niewielka ulge daje zal winnego,

Gdy inny dLwiga krzyz winy na grzbiecie.

Ach, lecz lez perly twoja miloc traci!

Wszystkie uczynki zle ten skarb oplaci.











XXXV



Uczynku swego nie zaluj juz dluzej:

Kolce ma róza, bloto potok srebrny,

Slonce sie zacmi, ksiezyc sie zachmurzy,

W najslodszym paku zyje robak wstretny.

Bledy popelnia kazdy; i ja grzesze,

Gdy twój wystepek zmniejszam porównaniem;

Siebie ponizam, z rozgrzeszeniem spiesze,

Z wiekszym niz wina winy darowaniem.

Blad zmyslów zmylne usprawiedliwienie

Uzyskal. Wróg twój stal sie tarcza twoja;

Sam przeciw sobie skladam oskarzenie,

Miloc i wrogoc stanely do boju

Tak zajadlego, ze zostac wypadnie

Wspólnikiem tego, który mnie okradnie.











XXXVI



Daj mi to wyznac: osobno zyc mamy,

Choc niepodzielna miloc ma nas w mocy;

Tak wiec zostana na mnie moje plamy,

Sam je poniose bez twojej pomocy.

Nasze miloci jedna czuloc laczy

Mimo przegrody dzielacej istnienia;

Uczuc milosnych ona nie zamaci,

Choc nam milosne kradnie uniesienia.

Nie moge jawnie glosic mej miloci,

By cie nie zhanbil wystepek mój skryty;

Ty nie okazuj mi swej serdecznoci,

By, chcac mnie uczcic, nie byl czci wyzbyty.

Nie czyn tak. Kocham cie taka milocia,

Ze moim jeste: twa czec ma wlasnocia,







/c.d. jutro/

| Dodaj wpis w tym temacie | Spis tematów | Wyniki lottoStrona: 1 2 ... 44 45 46 ... 92 93
Wyślij wiadomość do admina