Forum strony www.multipasko.pl [Regulamin]


Dodaj wpis w tym temacie
Spis tematów
Login:

Hasło:
Strona: 1 2 ... 150 151 152 ... 178 179
Wyślij wiadomość do admina

Przewiń wpisy ↓

Pozostanie tylko poezja i dobroć.. C.K. Norwid

2012-03-05 (02:48)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 503 725
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

‎"Słońce świeci dla wszystkich" Snatam Kaur



Słońce świeci dla wszystkich, słońce świeci dla wszystkich.



Nie robi wyjątków…



Kiedy pada, pada na wszystkich, kiedy pada, pada na wszystkich.



Nie robi wyjątków…



Jeden duch mieszka w każdym, Jeden duch mieszka w każdym.



Nie robię wyjątków…



Modlimy się za wszystkich, tak, modlimy się za wszystkich,



modlimy się za wszystkich. Nie robimy wyjątków…



Pokój dla wszystkich, życie dla wszystkich,



Miłość dla wszystkich Ram Ram Hari Ram…

Ram Ram Hari Ram…

Pokój dla wszystkich, życie dla wszystkich,



Miłość dla wszystkich Ram Ram Hari Ram…



tłumaczenie: Joanna Patora
2012-03-05 (22:12)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 503 999
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Szkic do erotyku współczesnego





A przecież biel



najlepiej opisać szarością



ptaka kamieniem



słoneczniki



w grudniu







dawne erotyki



bywały opisem ciała



opisywały to i owo



na przykład rzęsy







a przecież czerwień



powinno opisywać się



szarością słońce deszczem



maki w listopadzie



usta nocą







najplastyczniejszym



opisem chleba



jest opis głodu



jest w nim



wilgotny porowaty ośrodek



ciepłe wnętrze



słoneczniki w nocy



piersi brzuch uda Kybele







źródlanym



przeźroczystym opisem



wody



jest opis pragnienia



popiołu



pustyni



wywołuje fatamorganę



obłoki i drzewa wchodzą



w lustro







Brak głód



nieobecność



ciała



jest opisem miłości



jest erotykiem współczesnym





lato 1963



Tadeusz Różewicz



2012-03-06 (02:33)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 504 028
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

‎"Buddyzm jest dla mnie przede wszystkim wrażliwością na cierpienie wszelkich istot żywych i ogromnym współczuciem. To właśnie znajduję w poezji Jane Hirshfield i dlatego ją cenię (...) Bardzo sensualna, ta poezja uświetnia wielką buddyjską cnotę, mianowicie u w a ż n o ś ć."



(z Przedmowy Czesława Miłosza)



"Cień" Jane Hirshfield

Tego ranka usiadłam w ciszy

i przez moment poczułam

uchylony lufcik ciała:

przęsła żeber stworzyły most nad przejrzystym jeziorem

które trwało wewnątrz nich i na zewnątrz;

z nadgarstków rozlewało się surowe niedobudzenie

nieba, gdy świerszcze już od paru godzin

milczą, a niskie gwizdy strzyżyków

i zgrzytliwe języki sójek jeszcze się nie zaczęły.

Po drugiej stronie kontynentu było już całkiem jasno,

a mężczyzna, którego kocham, pochylał się nad ciałem swojej matki.

Nie nad tym, które już było prochem, ale nad tym papierowym,

wsuniętym w szuflady, upchanym w kufry, pozostawionym.

Palcami odwracał wygładzone płaskie strony,

przedzierał się przez atramentową gęstwę ich środków,

jak przedzieramy się przez czarną bazgraninę atramentu

narodzin i śmierci, i przez białe brzegi, bo ciało

ma granice, są rzeczy niewypowiedziane pomiędzy matką

i synem, i kiedy później próbował mi powiedzieć

jak to było, pomiędzy nami i w nas

także były sfery ciszy. Posłuchaj, powiedział,

i słuchałam, a on podniósł otwarty telefon komórkowy

ku wschodowi. W każdym z naszych ciał morze

kołysało się raz bliżej, raz dalej na swojej wodnej łodydze.

Dla obojga nas była już noc, kolejny dzień wypłacał się nam

kuponami sukna. „Pamięć – napisała kiedyś – jest jak cień

domu: najdłuższy, kiedy ma już zniknąć...”

Wciąż byliśmy na linii słuchając

tłuczonych, łamanych, skrobanych kurantów szorujących fal –

przestrzenie między nimi diamentowe i czarne, puste i ogromne,

niemalże widoczne – i przez długą chwilę ciszy wspominaliśmy ją.

2012-03-06 (12:44)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 504 102
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Jesienna pigwa



Jakże smutne są

obietnice, do których nie wracamy.

Pozostają nam w ustach,

język od nich cierpnie, a one wiodą własne życie.

Buduje się domy, a potem mieszka w nich bez polotu;

kolejne butelki mleka przynoszone pod drzwi

każdego ranka bierze się do środka.



A co jest prawdziwe?

Muzyka w uchu kompozytora

czy to fałszywie brzmiące wykonanie?

Świat jest zamazaną kopią samego siebie -

pełną skaz, pełną uroku, niedoskonałą.

To wystarczy.



Jane Hirshfield

przekład Czesław Miłosz
2012-03-08 (10:21)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 504 723
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Ewa



Zaczęło się to dawno, dawno,



Najdawniej jak pamięć sięga,

Tam, skąd bierze początek

Rodzaju ludzkiego księga.

Pod modrym niebem, w cudnym ogrodzie,

Pod słynnym drzewem, w przewiewnym chłodzie,

Pierwszą wiosną, w pierwszym maju,

Zresztą każdy o tym wie:



Kiedy Adam mieszkał w raju

Bardzo często nudził się,

Spać tam było we zwyczaju,

Więc spoczywał w błogim śnie...



Dalszy ciąg każdy sam sobie dośpiewa.

Słowem: EWA.

I zaraz potem zerwała owoc z drzewa, co nęcił wonią

i blaskiem świecił. Ach, przypadła doń pożądliwymi usty:



Patrz Genezis, rozdział trzeci, ustęp szósty:

Widząc tedy niewiasta, iż dobre drzewo ku jedzeniu, a iż

było wdzięczne ust wejrzeniu a pożądliwe drzewo, dla

nabycia umiejętności wzięła z owocu jego i jadła, i dała

też mężowi swemu, który z nią był i on też jadł.



Od grzechu zaczął się jej świat,

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,

Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,

Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,

I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,

I gołąb i żmija, i piołun i miód,

I anioł i demon, i upiór i cud,

I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,

Początek i koniec - kobieta, acha!



Luli, mój syneczku, luli, luli,

Matka cię do piersi tuli, tuli,

Choćbyś nawet cały świat przemierzył,

Choćbyś nawet bezmiar szczęścia przeżył,

Nikt ci nie zaśpiewa czulej: luli,

Luli, mój syneczku, luli, luli.



Lu ją w mordę, a co, psiamać,

To ty mi będziesz gościa brać!

A ja tu chodzę cały rok,

A ty przychodzisz, szarpana w bok,

I szkandał robisz na cały róg,

Rozkwaszę mordę, skarz mnie Bóg!

Bujać mnie będzie! Ja ci pobujam!

Policja! Na pomoc! Gwałtu! Mordujom!



Gdyby nie ty, nie świeciłyby gwiazdy na niebie,

Gdyby nie ty, nie pachniałyby kwiaty na wiosnę,

A z moich ust wykwitają jedynie dla ciebie

Te słowa najsłodsze... miłosne.

Jeśli nie ty, nikt mnie inny w ramionach nie zawrze,

Jeśli nie ty, to kto spełni upojne me sny?

Przytul mnie, weź! Będę kochać jak nigdy, bo zawsze,

Bo wszystko na świecie - to Ty, to Ty!



Hallo? To ty, Stasiu? Będę mogła... Tak. Idzie. Ja też.

Co? Nie, nie! Nigdy przed północą nie wraca. Co? Ach, ty

świntuszku. No, dobrze, dobrze. Że co? Sumienie? No,

jeszcze trochę dokucza. Ja go doprawdy bardzo kochałam.

Zdawało mi się, że to moja pierwsza i ostatnia miłość.

Zdawało mi się, że gdyby nie on, nie świeciłyby gwiazdy

na niebie... Ale od czasu jak ciebie zobaczyłam, cicho...

Muszę przerwać rozmowę. Więc o siódmej. Całuję...



Od pokus i grzechów świata

W cichym zamknięta klasztorze

Ręce w modlitwie splatam,

Klęczę przed tobą w pokorze,

Umartwiam grzeszne ciało

Postem surowym i biciem,

Ale to wszystko mało

Przed twym obliczem.

Wczoraj ptak, zwiastun wiosny,

Wpadł do samotnej mej celi,

Niech mi wybaczą tę chwilę radości

Twoi anieli...



Chodzi o to, proszę pani, żeby sukienka była prosta,

najprostsza, ale szalenie dystyngowana. I ta dystynkcja

ma być właśnie w prostocie. Ta prostota w dystynkcji.

Chodzi o zwykłą, wizytową sukienkę. Z przodu zupełnie

gładko, tylko tutaj pani troszeczkę sfałduje, ale ledwo,

ledwo... Żeby było widać i jednocześnie żeby nie

było widać. Z boku pliska, tutaj zmarszczona, tutaj

podniesiona, tutaj opuszczona, tutaj fałda, tu rozcięta,

tu zamknięta, tu upięta: rękaw z pampelotką, tu mereżka,

tu walensjenka, tu guziczki, tu entliczki, tu pentliczki,

kołnierzyczek biały w ząbki, w trąbki, w pompki... Pani

wie. Jak najprościej, a co do wstążeczki, to jest

w "Maison Chiffon" - sama kupię, a zresztą niech pani

kupi, metr: złoty dziewięćdziesiąt...



91, 92, 93, 94, 95, 96... Tętno 96, no to już lepiej...

A temperatura? Sama zobaczę: 38,8. Świetnie. Wczoraj

o tej porze było blisko 40. Wszystko będzie dobrze,

droga pani, niech pani nie płacze.... A teraz proszę wziąć

lekarstwo i spać... spać.



Prężąc biodra i piersi bezwstydnie,

Błyskiem oczu noc ciemną rozwidnię,

I upałem rozkosznej pieszczoty

Wzniecę pożar czerwony we krwi.

Ośmiornicą oplotę kochanka,

Tajemnicą upoję do ranka,

Kto raz wpadnie w te straszne oploty,

W tym się żądza na zawsze tli.



A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,

Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,

Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,

I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza...

I anioł i demon, i upiór i cud,

I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.

Początek i koniec - kobieta - to ja.







1934





Julian Tuwim
2012-03-10 (00:27)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 505 278
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

"Pchła, lew i jeszcze inne zwierzę" Antoni Marianowicz



Siadam, zapalam fajkę,

chciałbym napisać bajkę.

Ja bajki tak lubię ogromnie...

Lecz muza nie przyszła do mnie.



Ja bajki tak lubię niezmiernie...

Lecz o czym pisać, mój Kernie?



O lwie? To nie brzmi źle.

Już wiem: o lwie i pchle.



Lew rządził bardzo szczęśliwie,

pchła mu siedziała w grzywie,



rejwach okropny czyni

i puszy sie krwiopijczyni.



Raz pewne zwierzę tam szło,

stanęło i mówi: "Pchło!



Z dostojnej czupryny lwiej

czym prędzej, insekcie, wiej!"



Spojrzała z odrazą pchła

i tak odezwała się zła:



"Pan zapomina, że pchła

jest częścią składową lwa,



i plwając na mnie, pan plwa

na władze naszą - na lwa!"



Lecz zwierzę, jak zwykle zwierzę,

Sceptycznie rzekło: "Nie wierzę.



Mam przecież oczy i wiem,

Co pchłą jest, a co lwem".

2012-03-10 (00:46)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 505 281
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

‎"Dzisiaj, ten insekt" Thomas Dylan



Dzisiaj, ten insekt i ten świat, którym oddycham,

Gdy w wyświechtaną przestrzeń mkną moje symbole,

Ten czas miejskich widowisk, połowa drogiego,

Durnego czasu, w jakim trącam łokciem wyrok;

Na ufność i udanie podzieliłem umysł,

Spuściłem gilotynę z trzaskiem, krwawa kopia

Głowy i zadka dała przyświadczenie temu

Straceniu mej Genesis i mego Edenu.



Niezawodny insekcie, utrapienie bajek.



Potwór z tej opowieści ma czepek wężowy,

Ślepą spiralą zwija się w płonący kontur,

Mierzy swą własną długość na murze ogrodu

I rozbija skorupę we wstrząsie początku;

Zanim krokodyl stanie się poczwarką, zanim

Zamrze z miłości serce łopoczące w kościach,

Wieńcząc dzieciątko skrzydłami niedzielnego osła,

Jerycho zdradzi Eden, choć nikt nie da wiary.



Bajko insektów, niezawodna obietnico.



Śmierć: śmierć Hamleta i śmierć szaleńców, zmór nocnych,

Wirujące wiatraki na drewnianych koniach,

Bestia Jana, cierpliwość Hioba, kłamstwa wizji,

Grek nad Irlandzkim Morzem, wiecznie młody głos:

„Kocham Adama, wiecznie kocham mych szaleńców,

Żaden kochanek bajek nie umiera pewniej,

Na drzewie opowieści serca wszystkich legend,

I splątane podania za zasłoną z baśni.”



przekład Stanisława Barańczaka
2012-03-10 (00:56)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 505 282
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Mieczysław Jastrun



Owady



Wstyd pomyśleć, że motyl odczytał godzinę

W cieniu gałęzi, w polu, kiedy my niebacznie

Zabrnęliśmy w tak gęste gniazda koniczyny,

W kłosy, kity tęczowe, żeśmy zapomnieli

O dniu planety, który dopiero się zacznie,

Gdy przyszli ludzie skopią ogrody nadziei,

Gdy żarłoczne mrowiska nagą ziemie stoczą

I ze snów naszych nawet nie zostanie badyl.

Gdzie była miłość nasza, tam wzlecą owady

Rozkołysawszy w mroku latarnie swych oczu.
2012-03-10 (00:57)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 505 283
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Aleksander Puszkin



Zbiór owadów



Proszę popatrzeć – oto śliczna

Kolekcja entomologiczna.

Jak pstrokata to kompania!

Ilem się za tym nauganiał!

A jaki dobór! ani słówka!

Oto X, proszę, boża krowka,

Tu Y – pająk jadowity,

Z – żuk krajowy znakomity,

Tu N – maluśka czarna muszka,

A tutaj N – stonóżka.

O, jakie mnóstwo preparatów!

W ramach, pod szkłem, równiutko, schludnie

Sterczą, na wskroś przebite cudnie,

Na szpilkach mych epigramatów.



1829



tłum. Julian Tuwim
2012-03-10 (01:40)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 505 284
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Jerzy Ficowski



Czytaj motyle



Co robisz? - Czytam motyle.

Mylę się: raz przeczytałam - "liść",

a to był motyl dwuznaczny.

Czytam motyle dla lotności:

są barwne i nieprzypadkowe -

potwierdza je symetria.



Co odczytałaś? - Zapisy zapachów,

runy pór roku na oślep sprawdzalnych,

znaki przestankowe między barwą a barwą.

Są pyszne: chcą przewyższyć kwiat

wysokim lotem, barwą jeszcze wyższą.



To niebezpieczne - nie sądzisz?

- Tak sądzę. Więc w stanie spoczynku

szare, niemrawe gasidła powierzchni

tłumią rozgardiasz i polot. Bo lepiej

zapaść w sen szary niż w śmierć kolorową.

To one. A ja? Cóż mnie pozostaje?



- Czytaj motyle.



z tomu "Pismo obrazkowe", 1962
2012-03-10 (01:46)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 505 285
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Beata Obertyńska*



Ćma



Mam głowę za dużą, jak kula kosmata,

w której mi rosną oczy nie widzące świata...



Mam grzbiet garbaty puchem ciepłej pleśni,

białej i gładkiej, o jakiej się nie śni...



Mam skrzydła w locie nieprzytomne całkiem,

skrzydła głuche od pyłu i od pyłu miałkie,



a jestem po to taka, oślepła w tęsknocie i drżeniu,

abyś mnie kiedyś pożreć chciał – Płomieniu!
2012-03-10 (17:44)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 505 464
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

"On i ona oni my" Roman Śliwonik



Leżą naprzeciw siebie Jest noc



Obnażana czasem białą błyskawicą Nienawiści



zapala się w nich W oczach Leżą naprzeciw siebie



Zwierzyna Dysząca Zapolowali na siebie







no no myśli Ona ma jednak niezłe kły



Oczywiście sam moment szarpania już minął



jej oczy ciemne i ciepłe jak spacer w głąb wilgotnego ogrodu



mylą Ale



no no Ona ma jednak kły







ona też pewnie pamięta jego skok



tak spada siekiera



zamach kiedy człowiek zmienia się



w lecącą powietrzem pięść



no tak



doczekali się







jeszcze podnoszą się ciała w napiętym pomruku



czujnie węszą siebie



ale



już



powoli powraca człowiek







białe kielichy kwiatów z pierwszego wieczoru



zaczynają kołysać się w oczach i dzwonić



przy ustach cicho skomli żal



no tak



powraca w nich człowiek







chodź Mówi chodź



stają cisi pod najjaśniejszą gwiazdą w ich pamięci



bieleją pierwsze kwiaty



Tak zapolowaliśmy na siebie Po co



chodź Mówi chodź



dzwonią kielichy pierwszych kwiatów







chodź Mówi Chodź



i tak przecież musimy



jutro



kupić chleb
2012-03-13 (12:41)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 506 307
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Małżeństwo - tłumaczenie prozą wiersza miłosnego.



Sacha Guitry
2012-03-13 (12:42)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 506 308
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Anna Kamieńska "Prośba"



Boże przywróć rzeczom blask utracony

oblecz morze w jego zwykłą wspaniałość

a lasy ubierz znowu w barwy rozmaite

zdejm z oczu popiół

oczyść język z piołunu

spuść czysty deszcz by zmieszał się ze łzami

nasi umarli niechaj śpią w zieleni

niech żal uparty nie wstrzymuje czasu

a żywym niechaj rosną serca od miłości.



2012-03-13 (23:14)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 506 535
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Moje wielkie odkrycie



Po latach rozmyśliwań,

Niemal u schyłku życia,

Dokonałem niezmiernie

Głębokiego odkrycia.



Moje wielkie odkrycie

Raz na zawsze, niezbicie

Rozwiązuje odwieczną

Zagadkę, mianowicie,



Rozstrzyga nieomylnie,

Ustala niezachwianie

Ostateczną odpowiedź

Na ciekawe pytanie,



Co dręczy nas od wieków

I wciąż wraca od nowa:

KTO RZĄDZI ŚWIATEM? Jaka

Mafia anonimowa?



Nie wierzcie w bajki. Nie ma

Żadnego Synhedrionu

Sekretnych władców. Nie ma

Żadnych "Mędrców Syjonu".



Więc to bajka. I bujda,

Że "światem rządzą kobiety"

I nieprawda, że światem

Rządzą Żydzi - niestety.



Nie my, tj. nie oni.

Nie Żydzi i nie masoni,

Nie mormoni, nie kwakrzy

Nie fabrykanci broni.



Nie junkrzy, nie sztabowi

Wojskowi kondotierzy,

Nie monopole, kartele,

Bankierzy ni bukmakierzy,



Nie związki zawodowe,

Nie "Standard Oil", nie Watykan,

Nie internacjonałka

Kalwinów czy anglikan,



Nie międzynarodówka

Komuny, czy "kapitału" -

Ktoś inny. Kto? - pytacie.

Zaraz, ludzie, pomału.



Gotowiście na wszystko?

Ha, dobrze, jam też gotów.

Słuchajcie: światem rządzi

Wielka zmowa idiotów.



Światem rządzi sekretna

Pomiędzynarodówka

Agresywnego durnia

I nadętego pólgłówka.



Trade union grafomanów,

Tajna loża bęcwałów,

Klub ćwiercinteligentów,

Konfederacja cymbałów,



Aeropag jełopów,

Jałowych namaszczeńców,

Pompatycznych ważniaków,

Indyczych napuszeńców.



To oni, sprzymierzeni

W powszechnym związku, który

Rozstrzyga o powodzeniu

Teatru, literatury.



Gramofonowej płyty,

Filmy, obrazu, symfonii.

To oni decydują

O kulturze, To oni.



Przydzielają posady

Stypendia, nagrody, szanse,

Ordery, renumeracje,

Bonusy i awanse.



Samym instynktem głupoty

Odnajdują się wzajem.

Rozumieją się wspólnym

Językiem i obyczajem.



I hasłem, które woła

Z ochotą raźną i rączą:

KRETYNI WSZYSTKICH KRAJÓW

LĄCZCIE SIĘ! Więc się łączą.



Przeciw wszelkim ambicjom,

Przeciw wszystkim talentom,

Przeciwko swoim wrogom,

Przeciw nam - inteligentom.



To oni - pan generał,

Co dziś rozumie bezwiednie,

Jak dziś w cuglach, szach mach, wygrać

Wszystkie wojny poprzednie.



To cenzor, ktory skreśla

Wszystkie mądre kawały,

Tak, aby w rękopisie

Same głupie zostały.



To krytyk, co bełkoce,

Chociaż nikt go nie słucha

I czepia się cudzego

Pióra, jak wesz kożucha.



Ekonomista, który

Kosztem ogólnej nędzy

Uzdrowi "wymianę dewiz"

I "pokrycie pieniędzy".



To polityk, mąż stanu

Dyplomata, co wkopie

Niewinnych ludzi w Azji,

W Afryce i w Europie



W tak trudne sytuacje,

W tak kręte labirynty,

W tak polityczne kanty

I dyplomatyczne finty,



Że z nich jedyne wyjście

Na świat i światło Boże -

Przez wojnę, której nikt nie chce,

Przez morze krwi i morze



Łez. - Oni nas trzymają

W ryzach, za twarz i pod batem.

To ONI - i to jest właśnie

Ta mafia, co rządzi światem.

* * *



A jaka na nich rada?

Bo czuję moi mili,

Że z dziecięcą ufnością

Pytacie mnie w tej chwili,



Muszę prawdę powiedzieć,

Wbrew ufności dziecięcej:

Niestety, nas jest za mało.

Durniów jest znacznie więcej.



My skłóceni, więc słabi.

Durnie zgodni, więc silni.

My się często mylimy.

Durnie są nieomylni.



My sceptycy, zbłąkani

Na ziemi i na niebie -

A ONI tak aroganccy

I tacy pewni siebie



I tacy energiczni

Że serce z trwogi mdleje.

Ach, nie znam żadnej rady.

Mam tylko jedną nadzieję.



Żyję tylko tą drobną

Otuchą i nadzieją

Że my umiemy śmiać się.

A durnie nie umieją.



Kto wie... może po wiekach,

Kto wie... może w oddali,

To jedno przed durniami

Obroni nas i ocali.



Tym śmiechem was zasłonię

I do serca przygarnę.

I może nie pójdziemy

Ze wszystkim na hemarne...



Marian Hemar
2012-03-14 (01:15)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 506 546
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

"Portret" Roman Śliwonik



Podchodzisz blisko Patrzysz Widzę twoją twarz wyraźnie

tak Mówię To ten pejzaż ta okolica w której chciałem zamieszkać

tak To ta brązowa woda podcięta z dołu słońcem

tak To ta spokojna biała równina od której nic nie oczekuję

w pochyleniu jest cisza Tak Jesień w tej stronie będzie piękna

słońce Słońce ukośnie trwa obok cienia

powietrze Powietrze wisi uśpione

jest ziemia i niebo Jest uśmiech gdzie może klęczeć mały cień



Tak Mówię to ten pejzaż w kolorach spokojnych

Doczekałem się Mogłem tylko o nim marzyć w godzinach niebezpiecznych



podchodzisz blisko Bliżej Tak Na pewno tak

Nie Tak Nie

nie



ta woda stoi Ciemnieje Niebezpiecznie tnie powierzchnią blasku

czujnie wciąga mnie w siebie

pejzaż nagłym cieniem zarysował się ostro

upał Jest zmęczenie Wysuszyło uśmiech Powietrze

boleśnie wysusza skórę Wypija cień

jest niebo i ziemia Nie Tylko ziemia



ktoś podchodzi Blisko Bliżej Nie wiem

Jest ciemno Czy to deszcz płacze Pytam Czy deszcz

Boże Czy to już jesień Czy to ten pejzaż

ukrzyżowany litością



Tak Nie Tak — — —
2012-03-15 (16:08)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 506 988
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

LIRYKA

Płynność... płynność... falistość...

Rytm wieczornych dostrzeżeń...

Drżąca, żywa rtęcistość...

Śnień wstydliwość i zwierzeń.



Chwilna, zwiewna przelotność,

Nikłe, smętne więdnienie,

Cicha, cicha samotność,

Cienie, cienie i cienie...



Słowa: słowa ukryte.

Oczy: oczy spuszczone

(Przeświecanie rozkwitu

Przez pajęczą zasłonę).



Julian Tuwim
2012-03-15 (16:23)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 506 996
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

SZEPTEM PRZELECIAŁ PTAK NAD MOJĄ GŁOWĄ



Dziś w moich włosach

zagnieździł się ptak,

mówi tak:

Poczekaj.

Jeszcze trochę...

Wszystko wróci.

Książki,

chłopcy,

zwierzęta,

nawet mały niebieski ołówek.

Poczekaj.

Jeszcze trochę.



Agnieszka Osiecka
2012-03-15 (17:24)

status El-Bietka
Data rejestracji: 2011-12-08
Ilość postów: 181

13278
wpis nr 507 022
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Mrówko ważko biedronko



Mrówko co nie urosłaś w czasie wieków

ćmo od lampy do lampy

na przełaj i najprościej

świetliku mrugający nieznany i nieobcy

koniku polny

ważko niewazka

wesoło obojętna

biedronko nad którą zamyśliłby się

nawet papież z policzkiem na ręku



człapię po świecie jak ciężki słoń

tak duży, że nic nie rozumiem

myślę jak uklęknąć

i nie zadrzeć nosa do góry



a życie nasze jednakowo

niespokojne i malutkie



Nie przyszedłem pana nawracać





1986





ks. Jan Twardowski
2012-03-16 (17:30)

status vidmo
Data rejestracji: 2004-11-03
Ilość postów: 9320

449
wpis nr 507 317
[ CZCIONKA SPECJALNA ]

Michel Houellebecq

"Przyroda"



Nie zazdroszczę tym wszystkim idiotom, co w lesie

Umierają z zachwytu nad norą królika,

Gdyż przyroda jest brzydka, nieprzyjazna, dzika,

I żadnego przesłania nam, ludziom, nie niesie.



Z fotela Mercedesa jest zupełnie miło

Podziwiać te cudowne miejsca, te pustkowia,

Zmieniając delikatnie biegi w wozie, człowiek

Przemierza góry, rzeki i co by tam było.



Tuż za oknami lasy ślizgają się w słońcu

I stare znajomości widać jak na dłoni;

W głębi ich dolin jedno cudo drugie goni,

Nawet pewności siebie nabiera się w końcu.



Wysiadasz z samochodu i wpadasz w kłopoty.

Utykasz w środku jakiejś wstrętnej gmatwaniny,

Wszechświata nikczemnego, gdzie sensu ni krztyny,

Za to muchy i węże, chaszcze i wykroty.



Tęsknisz za parkingami, za pracą silnika

I za błyszczącą ladą przydrożnego bistra;

Jest późno. Coraz chłodniej. W dali księżyc błyska.

Las cię w swym śnie okrutnym powoli zamyka.



tłum. Maciej Froński
| Dodaj wpis w tym temacie | Spis tematów | Wyniki lottoStrona: 1 2 ... 150 151 152 ... 178 179
Wyślij wiadomość do admina